Marcin Gortat spędził na parkiecie 32 minuty. Trafił siedem z dziewięciu rzutów z gry, notując najlepszy mecz w sezonie pod względem skuteczności. Zgromadził w sumie 14 punktów, do których dołożył 12 zbiórek, co dało czwarte double-double w grudniu i ósme w całym sezonie. Łodzianin miał też dwie asysty oraz blok.
Czarodzieje musieli tego dnia radzić sobie bez kontuzjowanego Bradley Beal, który będzie pauzował dwa tygodnie. Jego obowiązki w ofensywie przejął Otto Porter, autor 28 punktów. Niewiele gorzej spisał się John Wall, który do 26 punktów dołożył aż 16 asyst. Wizards tym samym pokonali Mavericks po raz pierwszy od 2009 roku, przerywając serię 11 kolejnych porażek.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, wygrana przez gości aż 39:22. Porter zdobył w tej odsłonie 17 punktów, a Wizards osiągnęli nawet 21-punktowe prowadzenie. Mavs nie dali jednak za wygraną i przypuścili frontalny atak w ostatniej odsłonie. Zbliżyli się nawet na 111:112, lecz na więcej ich nie było stać.
Wesley Matthews był najlepszym graczem gospodarzy. Zdobył 28 punktów, trafiając sześć trójek. 21 oczek z ławki dołożył Jose Juan Barea.
Wizards z bilansem zajmują 10-12 nadal są pod kreską w Konferencji Wschodniej, zajmując 11. lokatę. W poniedziałek zagrają na wyjeździe z Memphis Grizzlies.
Dallas Mavericks - Washington Wizards 111:114
(Matthews 28, Barea 21, Nowitzki 13 - Porter 28, Wall 26, Sessions 17)