Memphis Grizzlies zdominowali stołecznych. Zły mecz Washington Wizards i Marcina Gortata

Memphis Grizzlies grali dzień po dniu, ale nie przeszkodziło im to w pokonaniu Washington Wizards. Niedźwiadki trafiły aż 67-procent oddanych rzutów zza łuku i pewnie pokonały stołecznych 112:95. Marcin Gortat otarł się o double-double.

Czarodzieje przed udaniem się do stanu Tennessee, mieli dwa dni odpoczynku. Nie przełożyło się to na pozytywny wynik. Niedźwiadki całkowicie ich zdominowały. Stołeczna drużyna prowadziła w tym spotkaniu przez zaledwie... 24 sekundy.Gospodarze w pewnym momencie wypracowali sobie nawet 23 oczka zapasu (85:62), a ostatecznie triumfowali 112:95.

Trzecia przegrana w czterech ostatnio rozegranych meczach stała się faktem. Drużyna prowadzona przez Randy'ego Wittmana legitymuje się bilansem 10-13 i obecnie plasuje na dopiero 12. miejscu w Konferencji Wschodniej. Warto dodać, że w poniedziałek Washington Wizards musieli radzić sobie bez kontuzjowanych Bradleya Beala, Nene Hilario, Drewa Goodena i Alana Andersona. Ale czy to ich usprawiedliwia?

Goście pozwolili rywalom umieścić w koszu 56-procent oddanych prób z pola, a także 10 na 15 rzutów za trzy punkty. Trener stołecznych miał pretensje do sposobu, w jaki bronili jego podopieczni. - Grizzlies bardzo dobrze rzucali. Trafili dużo prób zza łuku, więc nie mamy żadnego wytłumaczenia - mówił Marcin Gortat. To nie był także dobry dzień dla jedynego Polaka w NBA. Łodzianin przebywał na parkiecie przez 26 minut, a w tym czasie zapisał na swoim koncie 10 punktów (4/11 z gry, 2/4 za 1) oraz dziewięć zbiórek. Popełnił również trzy straty.

John Wall na początku meczu trafił dwukrotnie zza linii 7 metrów i 24 centymetrów. Okazało się później, iż były to jego jedyne punkty w całym spotkaniu. Absolwent uczelni Kentucky zgromadził tylko sześć oczek. Jeszcze mniej, bo tylko jeden celny rzut do kosza oddał Otto Porter. Bardzo dobrze spisywał się Gary Neal, który wywalczył najlepsze w sezonie 24 oczka.

Memphis Grizzlies poprzedniego dnia dali wydrzeć sobie zwycięstwo w Miami, tracąc osiem oczek przewagi w ostatnie trzy minuty, ale tym razem odnieśli gładkie, 14. zwycięstwo. - To był rodzaj meczu, w którym graliśmy naprawdę bardzo twardo i skutecznie. Dyktowaliśmy warunki przez 48 minut, a w tym roku rzadko zdarzało się nam prowadzić grę przez całe spotkanie - tłumaczył trener wygranych, Dave Joerger.

Świetny mecz rozegrał bezpośredni przeciwnik Marcina Gortata, Marc Gasol. Hiszpan zdobył 24 punkty, 12 zbiórek oraz sześć zbiórek. Mike Conley dodał double-double. Miał 18 oczek i 11 asyst. Praktycznie bezbłędnie spisywali się ponadto Mario Chalmers (12 punktów, 5/6 z gry) oraz Matt Barnes (20 punktów, 7/9 z gry).

- Chłopaki cały czas są w ruchu, stawiają zasłony, ale wciąż musimy się nauczyć grać w ten sposób. Musimy się przyzwyczaić do ofensywnych zmian, zaadaptować do sytuacji - mówił Marc Gasol. Co ciekawe, w pierwszej piątce Niedźwiadków regularnie zaczął pojawiać się właśnie Barnes. Z ławki rezerwowych wchodzi między innymi Zach Randolph.

Memphis Grizzlies - Washington Wizards 112:95 (25:21, 32:25, 26:15, 29:34)
(Gasol 24, Barnes 20, Conley 18 - Neal 24, Dudley 14, Sessions 14, Gortat 10)

Komentarze (1)
pyryel
16.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Głosujmy na Gortata jako kandydata do Meczu Gwiazd - przecież w osobnym artykule wyjaśnia się nam dlaczego on powinien zagrać, a ten występ tylko to potwierdza...