Zielonogórzanie chcą się zrehabilitować za porażkę w pierwszym spotkaniu. W Izmirze mistrz Polski przegrał 66:77. Wówczas "pierwsze skrzypce" w zespole z Turcji grali Colton Iverson, Kenny Gabriel i Joe Ragland. - Wiemy, dlaczego przegraliśmy pierwszy mecz w Turcji. Zrobiliśmy wówczas za dużo strat. Pozwoliliśmy rywalom na wyprowadzanie zbyt dużej liczby kontrataków - komentuje Saso Filipovski, opiekun Stelmetu BC Zielona Góra.
Tego ostatniego w Winnym Grodzie w barwach Pinaru nie zobaczymy w piątkowy wieczór, bo Amerykanin opuścił już drużynę i przeniósł się do Włoch.
- W ostatnim czasie klub z Turcji przeprowadził kilka zmian. Z drużyną nie ma już Joe Raglanda, a w jego miejsce pojawił się Bracey Wright, który przyszedł z ligi izraelskiej - wyjaśnia Filipovski.
- Pinar jest bardzo atletyczną drużyną. Zamyka pole trzech sekund, tak aby rywale rzucali z dystansu. To jest ich taktyka praktycznie na każdego przeciwnika. Bardzo ważna będzie walka na zbiórce. Pinar ma dobrych zawodników podkoszowych - Palaciosa i Iversona. Do tego dochodzi Gabriel, którzy świetnie rzuca z dystansu - przyznaje słoweński szkoleniowiec Stelmetu BC.
Pozytywną informacją dla sztabu szkoleniowego zespołu mistrza Polski jest fakt, że do składu powracają Vlad-Sorin Moldoveanu i Nemanja Djurisić. Obaj w ostatnim czasie zmagali się z kontuzjami.
- Jestem szczęśliwy, że Moldoveanu i Djurisić zaczęli z nami trenować w tym tygodniu i w pełnym zestawieniu będzie mogli i do tego spotkania - mówi Filipovski.