Nerwy w stolicy Dolnego Śląska zaczynają wymykać się spod kontroli. Wrocławski zespół jest pogrążony w głębokim kryzysie. Poniedziałkowa porażka z Asseco Gdynia była dla tego zespołu dziesiątą w sezonie i siódmą z rzędu na własnym parkiecie.
Oblicza 17-krotnych mistrzów Polski nie potrafi jak na razie odmienić Emil Rajković, który zastąpił na stanowisku pierwszego szkoleniowca Mihailo Uvalina. Macedończyk wywalczył co prawda awans do kolejnej rundy Pucharu Europy FIBA, ale w polskiej lidze przegrał z wrocławskim zespołem sześć kolejnych pojedynków.
Rajković dał spory upust swoim emocjom w trzeciej kwarcie meczu z Asseco. Dla 37-letniego trenera kontrowersyjna była sytuacja w której sędzia odgwizdał faul Norberta Kulona w akcji rzutowej i podyktował dodatkowy rzut osobisty gdynianom. Gospodarze przegrywali wówczas 36:49, a wściekły Rajković wbiegł na boisko, trącił klatką piersiową sędziego i wykrzykiwał wiązankę słów prosto w twarz arbitra. Swojego trenera oddzielał i uspokajał Witalij Kowalenko. Rajković został ostatecznie ukarany przewinieniem dyskwalifikującym i resztę spotkania obserwował z perspektywy trybun. Na ławce trenerskiej jego obowiązki przejął wówczas Radosław Hyży.
- W ramach wytłumaczenia mojego zachowania mogę powiedzieć, że na pewno nie jestem z tego dumny. Chciałbym przeprosić sędziego Marka (Maliszewskiego – przyp. red) za ten nagły wybuch emocji. To nie było nic osobistego. Miałem zamiar tylko w jakiś sposób wpłynąć na moich zawodników. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy grać jeszcze z większym poświęceniem i nie będę musiał stosować tego typu środków - tłumaczył swoje kontrowersyjne zachowanie Emil Rajković.
[tag=27344]
Śląsk[/tag] starał się walczyć, ale w rywalizacji z Asseco nie miał większych argumentów. W pierwszej kwarcie wrocławianie prowadzili co prawda 13:12, ale w kolejnych minutach odrabiali już tylko straty. W całym spotkaniu gracze WKS-u zanotowali zaledwie 30-procentową skuteczność z gry. Przegrali ponadto rywalizację o zbiórki (31:38) i rozdali tylko 9 asyst przy 13 popełnionych stratach.
- Asseco zasłużyło na to zwycięstwo. Byli zdecydowanie lepszym zespołem w wielu elementach koszykarskiego rzemiosła. My utrzymywaliśmy się w grze może przez dwie i pół kwarty. Przy tak niskiej skuteczności z gry nie można jednak liczyć na odniesienie zwycięstwa. Spudłowaliśmy mnóstwo rzutów z dystansu. Cztery celne trójki na 21 oddanych prób to zdecydowanie za mało - analizował macedoński szkoleniowiec.
Wrocławianie musieli radzić sobie bez czterech zwolnionych ostatnio Amerykanów. W tej sytuacji prawie cały mecz spędził na parkiecie 23-letni Norbert Kulon, a przez 14 minut zagrał jego młodszy brat Maksym. Na parkietach ekstraklasy w barwach WKS-u po raz pierwszy zagrał ponadto 19-letni Wojciech Jakubiak. Jedyny zaś gracz zza oceanu, jaki ostał się w zespole Śląska - Jarvis Williams, nie zawiódł. Amerykanin zanotował double-double, zapisując na swoim koncie 22 punkty i 12 zbiórek.
- Muszę przyznać, że moi zawodnicy na pewno się starali, próbowali i walczyli na tyle, na ile pozwalały im umiejętności. Oczywiście mogli zagrać lepiej, częściej trafiać do kosza, ale widać było, że mają chęć rywalizować i walczyć - dodawał Emil Rajković.
Barakuda: Emil przeprosił i tyle. Dostanie po kieszeni i wystarczy. Ty chyba jesteś zwolennikiem kary śmierci za jazdę bez biletu