Początek meczu między Polfarmexem Kutno a Anwilem Włocławek wyraźnie prognozował, że ostatnie spotkanie dla obu drużyn w 2015 roku wygra ten zespół, który popełni mniej strat.
Bo strat, błędów własnych, niecelnych rzutów z daleka i pudeł spod kosza było w środowym pojedynku naprawdę wiele. Ostatecznie lepszą skuteczność i więcej zimnej krwi w końcówce meczu zachowali goście, którzy wygrali w Kutnie 58:54.
- Gratulację dla drużyny z Włocławka. Byli dzisiaj od nas mądrzejsi w ataku, wykorzystali ten element i dlatego przegraliśmy - powiedział trener Polfarmexu, Jarosław Krysiewicz.
Wobec nieoczekiwanej porażki Asseco Gdynia z Polpharmą Starogard Gdański, Polfarmex zrównałby się - w przypadku zwycięstwa - z zespołem Tane Spaseva. Ostatecznie kutnianie muszą zadowolić się jednak bilansem 8-6 na zakończenie roku 2015.
- Pewne wnioski nasuwają się na szybko, ale na głębszą analizę przyjdzie jeszcze czas. Anwil był dzisiaj od nas lepszy, po prostu o te cztery punkty lepszy - przyznał Krysiewicz i choć trener Polfarmexu nie miał zbyt wielkiej ochoty na dzielenie się swoimi przemyśleniami pomeczowymi, został zapytany o grę Josha Parkera.
Amerykanin grał aż 27 minut, choć spisywał się bardzo przeciętnie, żeby nie powiedzieć dosadniej. Trafił tylko cztery z 10 rzutów za dwa, miał 0/10 zza łuku, a dorobek sześciu asyst trzeba podzielić przez trzy straty. Jak tę sytuację skomentował trener Krysiewicz?
- Jako zespół nie podejmowaliśmy żadnych decyzji. Josh Parker grał tak długo, bo choć nie trafiał, to chociaż podejmował decyzje. W porządku, nie trafiał, ale to nie jest ważne, czy się trafia, czy nie. On podejmował decyzje, próbował działać - powiedział trener kutnowskiego zespołu.
{"id":"","title":""}