Przez ostatnie miesiące koszykarze Stelmetu BC Zielona Góra toczyli zażarte boje w rozgrywkach Euroligi. Podopieczni Saso Filipovskiego wygrali dwa z dziesięciu meczów i zajęli ostatnie miejsce. Na pocieszenie zespołowi mistrza Polski pozostaje gra w Pucharze Europy.
Szósta lokata w grupie C spowodowała, że zielonogórzanie trafili na: Zenit Sankt Petersburg, Umanę Reyer Venezia i MHP Riesen Ludwigsburg. Pierwszym rywalem Stelmetu BC będzie niemiecki zespół, który w swoich szeregach ma Mustafę Shakura i Rodericka Trice'a.
- Nie ma przed nami wielkiej presji. Spokojnie podchodzimy do rywalizacji w Pucharze Europy. Zawodnicy mają dać z siebie jak najwięcej - przyznaje Janusz Jasiński, właściciel klubu z Zielonej Góry.
W klubie doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że trudno będzie zaistnieć w tych rozgrywkach, ponieważ w stawce znajduje się wiele uznanych firm - m.in. EA7 Emporio Armani Mediolan, Bayern Monachium, Pinar Karsiyaka Izmir czy Valencia Basket.
- Nikt z nas nie spodziewa się tego, że wygramy rozgrywki Pucharu Europy. Tym bardziej, że wychodząc z naszej grupy trafiamy na Maccabi Tel Awiw bądź Uniks Kazań. To będą bardzo trudni przeciwnicy do pokonania w dwumeczu. Nie ma co tego ukrywać - dodaje Jasiński, który wyznał, że bardzo chciałby zmierzyć się z drużyną z Izraela.
- Moim marzeniem była FC Barcelona, ale nie ukrywam, że zawsze chciałem trafić także na Maccabi Tel Awiw. Teraz to będzie możliwe. Myślę, że gra jest warta świeczki - przyznaje.
Czy koszykarze z Zielonej Góry spełnią marzenia właściciela klubu? Aby tak się stało, zespół musi znaleźć się na dwóch pierwszych pozycjach i liczyć na nieco szczęścia.