Radosław Hyży: Jestem w nieco dziwnej sytuacji

- Zespół pokazał to, co w tej chwili potrafi, co prezentował na treningu. Ja jestem bardzo z tego zadowolony i dziękuje im za to - mówił po porażce Śląska Wrocław z King Wilkami Morskimi Szczecin trener Radosław Hyży.

Koszykarze Śląska Wrocław już po raz dwunasty w bieżącym sezonie musieli przełknąć gorycz porażki. Tym razem okazali się minimalnie gorsi od King Wilków Morskich Szczecin. Trójkolorowi pokazali jednak w tym meczu sporo ambicji.

- To nieco dziwna sytuacja ponieważ po raz kolejny jestem zadowolony z postawy naszego zespołu pomimo porażki. A to boli. Boli, ale czasami trzeba się nauczyć przegrywać żeby rozpocząć serię wygranych spotkań - mówił po końcowym gwizdku Radosław Hyży, pełniący w zastępstwie Emila Rajkovicia obowiązki pierwszego szkoleniowca zespołu.

Wrocławianie w dobrym stylu wychodzili w tym meczu z opresji. W trzeciej kwarcie najpierw po serii siedmiu punktów z rzędu potrafili zbliżyć się do szczecinian na dystans jednego punktu, a gdy później przegrywali już nawet 55:68, to dzięki świetnej postawie Norberta Kulona i trafieniu Wojciecha Jakubiaka z dystansu ponownie odrobili niemalże całe straty.

- O porażce zadecydowała tak naprawdę pierwsza połowa i typowo szkolne błędy, które popełnialiśmy. Przegraliśmy tylko trzema punktami, a pamiętam jak straciliśmy piłkę przez złe wybicie autu zza kosza oraz moment w którym postawiliśmy ruchomą zasłonę. To są te małe rzeczy, które decydują później o zwycięstwie - analizował Hyży.

Śląsk po rozstaniu się z czwórką amerykańskich zawodników nadal przegrywa, ale pokazuje charakter i ogrywa młodych graczy. 23-letni Norbert Kulon zdobył łącznie 21 punktów i miał 4 asysty. 19-letni Wojciech Jakubiak spędził natomiast na parkiecie nieco ponad 20 minut i w tym czasie rzucił 6 "oczek", zbierając przy tym identyczną liczbę piłek z tablicy.

- Zespół pokazał to, co w tej chwili potrafi, co prezentował na treningu. Ja jestem bardzo z tego zadowolony i dziękuje im za to. Teraz pojawiły się też wstawki obrony strefowej, ale to nasze wspólne pomysły. Jesteśmy jedną rodziną - podsumowywał trener Radosław Hyży.

Źródło artykułu: