Dominik Mavra ze względów proceduralnych wciąż nie zadebiutował w MKS-ie Dąbrowa Górnicza, lecz z jego pozyskaniem w zagłębiowskim klubie wiązane są duże nadzieje. W obliczu kadrowych problemów i kontuzji czołowych zawodników ma on pomóc w realizacji celu, jakim jest awans do fazy play-off.
Wcześniej Chorwat był zawodnikiem Cibony Zagrzeb. Klub ten ma zdecydowanie wyższe cele niż MKS Dąbrowa Górnicza, lecz Mavra zmiany pracodawcy nie uważa jako krok w tył w swojej karierze. - Myślę, że to była dla mnie najlepsza decyzja. Chcę wrócić na właściwe tory, znowu prezentować dobrą koszykówkę i zobaczymy, jak się wszystko potoczy - powiedział Mavra.
- Mam swoje powody, dla których opuściłem Cibonę. Nie panuje tam tak dobra sytuacja, jak mogłoby się wydawać. Były sprawy, które wolałbym zachować dla siebie, do tego problemy z kontuzjami. Ale teraz jestem zdrowy i gotowy, by osiągać sukcesy z MKS-em. Sądzę, że w komplecie będziemy mieli naprawdę duży potencjał. Już wcześniej słyszałem same pozytywne opinie o polskiej ekstraklasie - stwierdził Mavra.
Transfer Mavry do MKS-u Dąbrowa Górnicza możliwy był dzięki trenerowi zagłębiowskiego klubu, Drażenowi Anzuloviciowi. - To prawda, wcześniej nie pracowaliśmy razem, ale znaliśmy się osobiście. Trener to główny powód, dla którego jestem w Dąbrowie - zdradził. - Moja naturalna pozycja to rozgrywający, ale mogę grać również jako rzucający obrońca. Co wniosę? Trudno powiedzieć. Pewnie wiele punktów i asyst - dodał.