Rozpędzeni Farmaceuci zatrzymali Wilki! Trzecia wygrana z rzędu Polpharmy!

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Trzecie z rzędu zwycięstwo osiągnęli Farmaceuci, którzy jeszcze niedawno byli czerwoną latarnią TBL. Tym razem Polpharma obroniła swój teren przed atakiem Wilków Morskich ze Szczecina.

Farmaceuci w ostatnim czasie prezentują wyborną formę i w czwartkowym meczu wszystko to znalazło odzwierciedlenie na parkiecie. Druga połowa w wykonaniu podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa była koncertowa i to ona zadecydowała o triumfie.

Początek spotkania w Starogardzie Gdańskim miał jednego bohatera, a był nim doświadczony Michael Hicks, który w ostatnim czasie prezentuje wyborną formę. Amerykański lider gospodarzy w pierwszej kwarcie wykorzystał m.in. trzy z czterech prób zza linii 6,75 notując na swoim koncie 11 oczek, a jego zespół prowadził różnicą 6 punktów.

Po krótkiej przerwie do głosu doszli jednak przyjezdni, których rozgrywający niesamowicie nakręcali tempo gry. Wilki Morskie rozpoczęły tą część od serii 9:0 i objęły prowadzenie. Z taką sytuacją pogodzić nie chciał się podstawowy rozgrywający Farmaceutów, a były zawodnik Wilków Morskich Marcin Flieger. To właśnie 31-letni zawodnik w ostatniej akcji pierwszej połowy trafił zza łuku i na tablicy wyników pojawił się remis.

Gdy kibice szykowali się do wyrównanej drugiej połowy, miejscowi chcieli jak najszybciej rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Po trzypunktowej akcji Franka Gainesa przyjezdni prowadzili jeszcze 48:47, ale tak naprawdę to był ich koniec. 11 punktów zdobytych pod rząd Farmaceutów sprawiło, że od tego momentu to oni mieli całkowitą kontrolę nad spotkaniem.

Na decydującą część pojedynku Polpharma wychodziła przy prowadzeniu 65:53 i trzecia kolejna wygrana była na wyciągnięcie ręki. Zadanie nieco ułatwiali przyjezdni, w szeregi których wkradła się lekka frustracja, spowodowana niemocą w ofensywie.

Ostatnie minuty należały do Johny'ego Dee. Amerykański obwodowy Farmaceutów w tym czasie zaaplikował rywalom 12 ze swoich 17 punktów w całym meczu i to on doprowadził swój zespół do efektownej wygranej.

Polpharma w każdej z kwart miała swojego innego bohatera. Największym był jednak Flieger, dla którego ten mecz był szczególny. 25 punktów (10/14 z gry) i 4 asysty sprawiły, że bez wątpienia był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Dodatkowo mógł liczyć na solidne wsparcie ze strony Hicksa i Dee.

Wśród pokonanych wyróżnić należy Paweła Kikowskiego i Gainesa, jednak i oni nie rozegrali wielkich zawodów.

Polpharma Starogard Gdański - King Wilki Morskie Szczecin 90:68 (23:17, 22:28, 20:8, 25:15)

Polpharma: Flieger 25, Hicks 18, Dee 17, Kinloch 13, Diduszko 8, Mirković 6, Paliukenas 3, Szymański 0, Renkiel 0, Grujić 0.

King Wilki Morskie: Gaines 13, Kikowski 13, Michał Nowakowski 10, Leończyk 7, Marcin Nowakowski 5, Majewski 4, Aiken 4, Brown 4, Nikolić 2, Lucious 2, Garbacz 2, Majcherek 2.

[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (29)
avatar
thomas117
8.01.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bardzo cieszę się z wygranej Polpharmy. To nie jest przypadek że trzeci raz wygrywają przewagą ponad 20 punktów. A więc wychodzi że potencjał w drużynie był ale Szczubiał nie potrafił go wykorz Czytaj całość
avatar
henryc SKS
7.01.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jestem podbudowany grą Polpharmy, byłem w Koszalinie teraz Wilki no super, nie mogę się doczekać niedzieli i meczu ze Śląskiem, brawo 
Gabriel G
7.01.2016
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Sytuacja u nas jest taka, że Król jest głównym dostawcą kasy więc można powiedzieć, że jego cyrk i jego małpki. Ale ja bym jednak apelował o zmiane trenera bo to przestaje być zabawne. Dysponuj Czytaj całość
avatar
thebigone
7.01.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A ja byłem przekonany że Flieger będzie chciał się pokazać na tle Wilków i jak widać swego dopiął. Zmiana trenera widocznie miała sens chociaż tak naprawdę potrzeba jeszcze trochę czasu żeby fo Czytaj całość
moim zdaniem
7.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Jako kibic Wilków gratuluję Polpharmie wygranej. Zdecydowanie na to zasłużyli. Jednak na trybunach chamówa straszna. Szczerze współczuję wam takich "kibiców"