Pierwsze tygodnie w Polsce, po powrocie z kilkuletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych, dla Łukasza Obrzuta nie były łatwe - Przede mną bardzo dużo pracy. Muszę jak najszybciej nadrobić braki fizyczne, poznać styl gry, jaki będziemy preferować oraz meczowe zagrywki - mówił tuż po przyjeździe.
Brak regularnych treningów odzwierciedlił się na dyspozycji Obrzuta podczas ligowych meczów. W pierwszych dziesięciu, statystyki wychowanka MOSM Bytom nie wyglądały zbyt imponująco - 2,5 punktu i 2,6 zbiórki. Przełom nastąpił w spotkaniu z Bank BPS Basketem Kwidzyn, kiedy to przez 25 minut, zdobył na dobrej skuteczności 10 punktów oraz 7 zbiórek. Od tamtego czasu gra mierzącego 215 centymetrów wzrostu koszykarza, wyglądała zdecydowanie lepiej. Aleksander Krutikow, białoruski szkoleniowiec Sportino, częściej stawiał na swojego centra, a ten, za powierzone mu zaufanie, odpłacał się dobrą grą. Na parkiecie czuł się coraz pewniej, zaczął oddawać więcej rzutów, twardo walczył także pod obiema tablicami. Efekt? W siedmiu ostatnich spotkaniach Obrzut notował już 7,6 punkta i 5,4 zbiórki.
W zeszłym tygodniu, z powodu wycofania się z rozgrywek Śląska Wrocław, Sportino nie grało ligowego meczu. Wzięło za to udział w akcji zainicjowanej przez Polską Ligę Koszykówki, Polski Związek Koszykówki i firmę produkującą sprzęt sportowy "Spalding" - "PLK w Twoim mieście". Ma ona na celu promowanie koszykówki w miejscowościach, w których na co dzień, miejscowa ludność nie może oglądać zawodników grających na parkietach ekstraklasy. Tym razem, inowrocławscy koszykarze wspólnie z drużyną Kotwicy Kołobrzeg, gościli w Białogardzie. I choć wynik nie był najważniejszy, to jak się okazało, również i takie, pokazowe mecze, w których przeważającą stroną jest dobra zabawa, są przydatne w perspektywie sezonu: - Mimo, że nie był to mecz o punkty, to w kilku akcjach można było przećwiczyć nowe warianty taktyczne. Mieliśmy również okazję, by skorygować błędy, które powielamy podczas ligowych spotkań - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Obrzut.
W swoim ostatnim meczu, we wtorek, w tygodniu poprzedzającym koszykarską galę w Białogardzie, podopieczni trenera Krutikowa sprawili wielką niespodziankę, pokonując wicemistrza Polski - PGE Turów Zgorzelec (82:78). I choć w połowie trzeciej kwarty przewaga inowrocławian wynosiła aż dwadzieścia punktów, to w kolejnych fragmentach, nie ustrzegli się błędów i w efekcie, w o końcowy wynik zmuszeni byli drżeć niemalże do ostatnich sekund: - Zaczęliśmy popełniać dużo prostych, niewymuszonych star, i Turów, jako, że jest bardzo dobrym i doświadczonym zespołem, wykorzystywał je. W końcowych sekundach to jednak my zachowaliśmy więcej zimnej krwi i dowieźliśmy satysfakcjonujący nas wynik do końca. A jeśli chodzi o moją grę. W drużynie mam naprawdę świetnych kolegów. Jeśli któremuś z nas nie idzie w jednym meczu, może liczyć na partnera. Tak było chociażby w pojedynku z Turowem. Ja nie zagrałem może zbyt dobrze w ataku, ale za to niesamowicie zaprezentował się David Gomez. Pomagamy sobie nawzajem także poza parkietem. Dobra atmosfera to podstawa - zakończył center inowrocławian.