[b]
WP SportoweFakty: Trefl Sopot zaskoczył was swoją postawą w tym spotkaniu?[/b]
Mateusz Kostrzewski: Drużynie z Sopotu należą się gratulacje za to, jak walczyli przez całe spotkanie. Byli naprawdę zdeterminowani, aby wygrać i odnieść czwarte zwycięstwo w sezonie.
Musieliście się sporo napracować, aby triumfować w Hali Stulecia.
- Trefl postawił nam twarde warunki. Praktycznie przez cały mecz musieliśmy ich gonić. Można powiedzieć, że był to powrót z dalekiej podróży.
Przeanalizujmy sobotnie spotkanie. Rozpoczęliście całkiem nieźle, bo od prowadzenia 13:8, ale później gospodarze zdobyli 15 punktów z rzędu. Co stało się z wami w pierwszej i drugiej kwarcie?
- Kompletnie pogubiliśmy się w obronie. Nie pomagaliśmy sobie wzajemnie. Otworzyliśmy praktycznie wszystkich strzelców Trefla. Wykorzystali to.
Kluczowa dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta, którą wygraliście aż 27:17.
- To prawda. W szatni powiedzieliśmy sobie wiele ostrych słów. To zadziałało. W trzeciej kwarcie udało się odwrócić losy spotkania, zniwelowaliśmy wszystkie straty. Wróciliśmy do gry.
[b]
Wydaje się, że w czwartej kwarcie bliżej zwycięstwa był Trefl Sopot, który na szesnaście sekund przed końcem prowadził czterema punktami.[/b]
- Ostatnie dziesięć minut to typowa gra "kosz za kosz". Zwycięstwo prawie by nam uciekło, ale w końcówce trafiliśmy bardzo ważny rzut z dystansu i doprowadziliśmy do dogrywki.
Co zadecydowało o wygranej w dogrywce?
- Mieliśmy więcej zimnej krwi i lepiej graliśmy w obronie, co zadecydowało o wygranej.
Gracie praktycznie 6-7 zawodnikami w każdym spotkaniu. Takie mecze muszą kosztować sporo sił.
- Myślę, że obie drużyny straciły dużo zdrowia w tym meczu. Cieszymy się z końcowego wyniku. Mam nadzieję, że będzie to procentowało w przyszłości i w kolejnych spotkaniach.
Rozmawiał Karol Wasiek