Nazwiska Kirka Archibeque'a nie trzeba przedstawiać żadnemu kibicowi Tauron Basket Ligi. Amerykanin grał już w Polpharmie Starogard Gdański, ŁKSie Łódź, Zastalu Zielona Góra i Rosie Radom. W Polsce wywalczył m.in. puchar naszego kraju (Polpharma) i brązowy medal (Zastal), natomiast w sobotę zadebiutował w barwach PGE Turowa Zgorzelec.
Niestety dla Amerykanina, nie był to udany powrót do Tauron Basket Ligi. Zgorzelczanie przegrali z Polskim Cukrem Toruń 82:85 po tym, jak Łukasz Wiśniewski trafił trzy trójki w ostatnich 55 sekundach, w tym ostatni rzut na sekundę przed zakończeniem meczu.
Archibeque spędził w grze 19 minut, rzucając w tym czasie cztery punkty (2/6 z gry) i zbierając trzy piłki z tablicy bronionej. Zanotował również blok i stratę.
WP SportoweFakty.pl: Jakie to uczucie wrócić do Tauron Basket Ligi po roku przerwy?
Kirk Archibeque: Uważam, że to była dla mnie najlepsza możliwość, jaka mogła mi się przytrafić. Mnie i mojej rodzinie zawsze podobało się tutaj w Polsce. Moja rodzina czuje się tutaj bardzo komfortowo, a to jest dla mnie najważniejszą rzeczą przy podpisywaniu kontraktu.
[b]
Nie miałeś zbyt wiele czasu na przygotowanie się do meczu z Polskim Cukrem.[/b]
- Niestety. Najpierw mieliśmy 10-godzinną podróż autobusem do Polski, a następnie odbyłem tylko jeden trening z zespołem. Potem musiałem grać mecz.
Czujesz się przygotowany fizycznie do gry?
- Fizycznie tak. Jestem w formie. Nie oznacza to jednak, że jestem w rytmie meczowym. Na pewno nie. Ale to się zmieni. Będę trenował regularnie z drużyną, więc z czasem i zespół pozna mnie lepiej, i ja poznam zespół. Musimy się dostosować do siebie. Chciałbym, żeby wszyscy pamiętali, że to jednak musi potrwać.
Twój debiut nie wypadł tak dobrze, jakbyś mógł tego oczekiwać. Przegraliście w ostatniej sekundzie.
- Niestety, ostatnia sekunda, ostatni rzut. Szkoda tego meczu, bo Polski Cukier to bardzo dobry zespół, który jest wysoko sklasyfikowany w lidze. Mogliśmy ich pokonać. Była na to szansa. Niestety, to oni trafili kluczowe rzuty. Wierzę jednak, że z biegiem czasu będziemy wygrywać takie spotkania.
PGE Turów od początku sezonu ma problemy z ustabilizowaniem formy i wygrywaniem końcówek. Twój transfer ma przynajmniej pomóc rozwiązać problemy pod koszem.
- Jestem podekscytowany tym, że podpisałem kontrakt z PGE Turowem. Na pewno będę starał się pomóc zespołowi na tyle, na ile będę mógł. Z pewnością - gdy już złapię odpowiedni rytm z drużyną - mogę zagwarantować jej komfort pod koszem. Stać mnie na to. Elementy tej układanki wyglądają całkiem nieźle. Trzeba je tylko odpowiednio poustawiać.
[b]
Przez kilka ostatnich tygodni brakowało centra.[/b]
- Po to tu jestem. Mamy strzelców, mamy rozgrywających, teraz trzeba to wszystko dobrze poukładać na swoje miejsce. Niestety nie stanie się to już jutro, ale dopiero po upływie jakiegoś czasu. Tylko jedno jest pewne: jesteśmy ustawieni i nastawieni na to, aby druga część sezonu była dla PGE Turowa lepsza, niż poprzednia, co w efekcie da nam miejsce w play-off.
Gdziekolwiek grałeś w Polsce, miałeś szczęście do solidnych rozgrywających. W PGE Turowie będzie podobnie - Jovan Novak czy Daniel Dillon potrafią kreować grę skutecznie.
- Rzeczywiście, w przeszłości miałem to szczęście, że trafiałem na bardzo mądrych rozgrywających, którzy chętnie i umiejętnie dzielili się piłką. Z tego, co już zdążyłem zobaczyć, w PGE Turowie będzie podobnie. Wiem, cztery czy pięć ostatnich porażek to były mecze, w których drużyna przegrywała dwoma lub trzema punktami...
Pięć. A ogółem nawet siedem meczów zgorzelczanie przegrali dwoma lub trzema punktami.
- No właśnie. A gdyby choć połowę tych meczów udało się wygrać, drużyna byłaby dzisiaj na ósmym, a może i siódmy miejscu. I sądzę, że jest możliwe, abyśmy doszli do tego pułapu na koniec rundy zasadniczej.
Rozmawiał Michał Fałkowski