Mateusz Kostrzewski: Rywalom dopisało szczęście

Skuteczna postawa Mateusza Kostrzewskiego i jego 22 punkty nie dały PGE Turowowi siódmej wygranej. Wicemistrz Polski przegrał z Polskim Cukrem. - W końcówce udało nam się wyrwać prowadzenie i wtedy rywalom dopisało szczęście - stwierdził zawodnik.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
WP SportoweFakty / Grzegorz Bereziuk

Gdyby PGE Turów Zgorzelec pokonał Polski Cukier Toruń, w pomeczowych komentarzach przede wszystkim mówiłoby się o bardzo skutecznej postawie Mateusza Kostrzewskiego, a nie o trzech trójkach Łukasza Wiśniewskiego. Ostatecznie to jednak snajper z Torunia zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo, a skrzydłowemu PGE Turowa na osłodę łez pozostał jedynie pozytyw w postaci indywidualnego dorobku.

- Gratulacje dla Polskiego Cukru. Rywale od początku meczu postawili nam ciężkie warunki i ogółem rozegrali bardzo dobre spotkanie - pochwalił swoich przeciwników po zakończeniu meczu Kostrzewski.

27-letni skrzydłowy zdobył w całym spotkaniu 22 punkty (9/13 z gry) i zebrał siedem piłek. Polak już do przerwy miał na swoim koncie 11 oczek, a skuteczności nie zatracił również w tym momencie, w którym PGE Turów gonił rywala po zmianie stron.

Po dwóch kwartach goście prowadzili bowiem 52:40, ale efektywny pościg gospodarzy w trzeciej odsłonie pozwolił im zniwelować większość strat (61:68). Zgorzelczanie złapali rytm, zyskali psychologiczną przewagę, a po punktach Kostrzewskiego na 40 sekund przed końcem spotkania prowadzili 82:79 (chwilę wcześniej 80:76). W kluczowym momencie jednak celne oko wspomnianego Łukasza Wiśniewskiego zapewniło dwa punkty torunianom.

- Na pewno wpływ na mecz miała druga kwarta. Przegrywaliśmy już różnicą 10-12 punktów i potem musieliśmy gonić. I wiadomo jak to jest z tym gonieniem. Ciężka sprawa, która kosztuje bardzo dużo sił. W końcówce udało nam się jednak wyrwać prowadzenie, mieliśmy nawet cztery punkty przewagi i... i wtedy rywalom dopisało szczęście - stwierdził Kostrzewski. Wiśniewski trafił za trzy na sekundę przed końcem. Gospodarzom zabrakło już czasu, aby próbować wyrównać. Przegrali 82:85.

To już siódma (z dziewięciu ogółem) taka końcówka w sezonie, którą PGE Turów przegrywa różnicą dwóch lub trzech punktów. Gdyby zgorzelczanie choć połowę tych spotkań zakończyli zwycięstwami, dzisiaj plasowaliby się na miejscu, które dawałoby im pewny udział w play-off i komfort pracy na dalsze miesiące. W obecnej sytuacji od ósmego miejsca dzielą ich bowiem tylko dwie wygrane.

W najbliższej kolejce PGE Turów zagra na wyjeździe ze Startem Lublin.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×