W minioną niedzielę Start Lublin uległ PGE Turowowi Zgorzelec. I choć sama przegrana drużyny gospodarzy nie szokuje - w końcu była już 14. w tym sezonie - to jednak rozmiary porażki są zatrważające. Lublinianie przegrali aż 78:101 i była to już druga, tak wysoka porażka klubu w ostatnim czasie (dwa tygodnie wcześniej Anwil zwyciężył w hali Globus 97:62).
- To naprawdę bardzo bolesna sytuacja dla nas - powiedział po zakończeniu starcia Marko Popović. 32-letni Serb był jednym z jaśniejszych punktów Startu i drugi raz z rzędu zagrał bardzo skutecznie.
We wcześniejszym meczu (przegranym z BM Slam Stalą 79:85) Popović zdobył 21 punktów w 26 minut, a przeciwko PGE Turowowi miał 16 (oraz sześć asyst) oczek w 30 minut. Problem w tym, że dobra gra Popovicia nie przełożyła się na poprawę wyników lubelskiej ekipy.
- Na początku spotkania graliśmy dobrze. Ale tylko na początku. Gdy trzymaliśmy się blisko PGE Turowa, na trzy-cztery punkty, wszystko było w porządku. Niestety, od pewnego momentu nasze błędy pod koszem przełożyły się na to, że PGE Turów zaczął budować coraz większą różnicę - stwierdził Popović.
Zdaniem 32-letniego obrońcy, gra Startu będzie ulegała poprawie jak tylko on sam, jak i drugi nowy zawodnik Nikola Jeftić, złapią odpowiedni rytm i zgrają się z resztą zawodników.
- Myślę, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Nikola Jeftić dołączył do nas zaledwie dwa dni przed meczem. Na pewno wraz z upływem czasu i wraz z kolejnymi spotkaniami ligowym nasza gra będzie wyglądała lepiej - podsumował Popović.