Przegrana 78-91 z Dallas Mavericks była jednocześnie dla drużyny Phoenix Suns czternastą z rzędu poniesioną w spotkaniu wyjazdowym. Na domiar złego, zespół z ostatnich 21 meczów wygrał zaledwie dwa i w tej chwili w Konferencji Zachodniej gorsi od nich są jedynie Los Angeles Lakers.
Przed rozpoczęciem rozgrywek, Suns byli wskazywani jako zespół, który powinien walczyć o czołową ósemkę w tabeli Zachodu. Dodanie do składu Tysona Chandlera miało im w tym tylko pomóc, jednak center rozgrywa sezon zdecydowanie poniżej oczekiwań, notując niecałe 6 punktów na mecz w 40 rozegranych spotkaniach.
Fatalna kontuzja lidera zespołu, Erica Bledsoe, która wykluczyła go z gry do końca sezonu, tylko pogłębiła kryzys, w jakim znalazła się ekipa z Arizony. Od początku grudnia są jedną z najgorszych drużyn w lidze i w tym momencie jedyna walka, jaka im pozostała, to ta o jak najwyższą pozycję w Drafcie 2016.
Zwolnienie Jeffa Hornaceka jest z jednej strony zrozumiałe, ponieważ przez ostatnie dwa lata Suns pod jego wodzą byli bardzo blisko znalezienia się w play-offach. Teraz prezentują zupełnie inną, gorszą koszykówkę.
Z drugiej jednak strony, ciężko spodziewać się, że po zmianie trenera, w Phoenix zaczną liczyć się w walce o najwyższe cele. Decyzja była najwidoczniej podyktowana ostatnimi rezultatami i trzeba otwarcie przyznać, że nie należy się tej decyzji dziwić.
Hornacek objął stanowisko pierwszego trenera zespołu w 2013 roku i poprowadził wówczas Suns do bilansu 48-34, zajmując dziewiąte miejsce w Konferencji. Był na drugim miejscu w głosowaniu na trenera roku, przegrywając tylko z Greggiem Popovichem