Pierwsza połowa starcia sąsiadów w tabeli należała zdecydowanie do przyjezdnych. Podopieczni Zbigniewa Pyszniaka grali skutecznie, zespołowo, a Farmaceuci wręcz odwrotnie. Polpharma w pierwszych dwudziestu minutach pojedynku słabo prezentowała się w defensywie, miała do tego fatalną skuteczność w ataku. Na przerwę gospodarze schodzili mając osiem punktów mniej od rywala, co zwiastowało niespodziankę i wygraną gości na Kociewiu.
- Drużyna z Tarnobrzega pokazała, jaka jest dobra, gdy gra zespołowo - komplementował rywala Mindaugas Budzinauskas. - Naprawdę każdy dodaje swoje w ataku i obronie. Dzisiaj oni grali z wielką determinacją, sprawili nam bardzo dużo kłopotów - dodawał.
Obraz gry zmienił się w połowie 3. kwarty. Biało-niebiescy po reprymendzie swojego szkoleniowca poprawili obronę. Przebudzili się także zawodnicy ofensywni. Impuls do odrabiania strat dał Marcin Flieger, trudne rzuty trafiał również również Michael Hicks. Tarnobrzeżanie się jednak nie poddawali, a w ich szeregach świetnie dysponowana była trójka Amerykanów. Ostatecznie Zach Robbins mógł doprowadzić po zbiórce w ataku do dogrywki, lecz tak się nie stało i to Polpharma cieszyła się z bardzo szczęśliwego triumfu.
- W drugiej połowie zagraliśmy zdecydowanie lepiej w obronie i ataku, ale zawodnicy z Tarnobrzega trafiali bardzo trudne rzuty i cały czas ten wynik był wyrównany - kontynuował Budzinauskas. - Ciesze się, że pokazaliśmy dobry poziom indywidualny, bo Marcin Flieger i Michael Hicks trafiali bardzo ważne rzuty i to pokazuje, że zawodnik jest pewny siebie, ma charakter. Szkoda, że końcówka była taka nerwowa, bo pozwoliliśmy po rzutach osobistych zebrać piłkę - podsumował.