Michał Michalak: Jestem teraz wszechstronniejszym koszykarzem

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

- Muszę być bardziej wszechstronny, dostosować się do tego, czego potrzebuje drużyna. Staram się spełniać taką rolę, jaką powierza mi trener - przyznaje Michał Michalak, zawodnik Polskiego Cukru Toruń.

[b]

WP SportoweFakty: Wygraliście w Gdyni 73:69, ale zwycięstwo mogliście sobie zapewnić znacznie wcześniej.[/b]

Michał Michalak: To prawda. Mamy takie tendencje do grania falami. Nie utrzymaliśmy wypracowanej wcześniej przewagi. Mieliśmy prosty lay-up na zamknięcie meczu, ale go nie trafiliśmy i było bardzo nerwowo. Uważam, że byliśmy dość słabo dysponowani w ataku. Zazwyczaj idzie nam zdecydowanie lepiej. Takie spotkania też się zdarzają, ale najważniejsze, że wygraliśmy.

Można chyba powiedzieć, że wyciągnęliście wnioski z pierwszego spotkania.

- Podeszliśmy do tego meczu bardzo poważnie, z dużą koncentracją. Ta porażka w pierwszym spotkaniu utkwiła nam w pamięci. Chcieliśmy się zrehabilitować za tę wpadkę u siebie z pierwszej rundy.

To dla was trzecie zwycięstwo z rzędu.

- Mieliśmy słabszy początek roku. Przegraliśmy dwa mecze z topowymi zespołami, które zepchnęły nas z pierwszej trójki. Później jednak wróciliśmy na zwycięską ścieżkę. Wygraliśmy trzy spotkania z rzędu. Umacniamy się w czołówce, budujemy swoją pozycję w tabeli. Jest nie najgorzej, ale może być lepiej.

14:5 to nie jest dobry bilans?

- Dobry, ale zawsze może być lepiej. Trzeba być czujnym i nie można popadać w hurraoptymizm.

Jaki to jest sezon dla Michała Michalaka pod względem indywidualnym?

- Trudno oceniać sezon, kiedy jesteśmy dopiero w połowie. Na pewno przyjdzie na to czas po jego zakończeniu. Z pewnością osiągnięcia indywidualne wyglądają dużo lepiej oraz są więcej warte, kiedy drużyna odnosi zwycięstwa. Dlatego staram się, aby moje występy przyczyniły się do tego, żeby na koniec sezonu z wyniku był zadowolony klub i ja, jako zawodnik.

[b]

Czy w zespole Polskiego Cukru się rozwijasz? Czy w ciągu tych kilku miesięcy zrobiłeś postęp?[/b]

- Moja rola jest z pewnością inna w drużynie z Torunia, niż w poprzednim roku i staram się z niej dobrze wywiązywać. Trener wymaga ode mnie dobrej gry w defensywie, na czym bardzo się skupiam. Poza tym w ataku szukam pozycji do zdobywania punktów grając nie tylko na piłce, ale także bez piłki oraz kreuje pozycje dla kolegów z drużyny.

Czyli nie jesteś już chyba takim typowym łowcą punktów?

- Muszę być bardziej wszechstronny, dostosować się do tego, czego potrzebuje drużyna. Staram się spełniać taką rolę, jaką powierza mi trener. Zależy mi przede wszystkim na dobrych wynikach drużyny, a nie tylko własnych statystykach.

W Sopocie w ostatnim sezonie nie było najlepszej drużyny. Teraz z kolei grasz w zespole, w którym aż roi się od dobrych strzelców. Przyzwyczaiłeś się już do nowych warunków?

- Mamy na pewno dobrą drużynę, w której jest spory potencjał. Mamy kilku zawodników, którzy potrafią stworzyć zagrożenie w ataku. Nasza gra w ofensywie jest zbilansowana, rozkłada się na większą liczbę koszykarzy.

Ostatnio zostałeś szczęśliwym ojcem. Czy to ma przełożenie na twoją formę?

- Nie ja pierwszy, ani ostatni zostałem ojcem będąc sportowcem, więc jakoś sobie poradzimy. Jestem profesjonalistą, muszę umieć pogodzić życie prywatne z zawodowym.

Są nieprzespane noce?

- Na pewno nie będę szukał żadnych wymówek i usprawiedliwień. Niewątpliwie moje życie trochę się zmieniło, ale poradzimy sobie.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: