Igor Milicić był związany z koszalińskim klubem przez siedem lat. Pięć z nich spędził na parkiecie. Kolejne dwa - na ławce trenerskiej (najpierw w roli asystenta, później już jako główny szkoleniowiec). Jego współpraca z AZS-em zakończyła się niespodziewanie w zeszłym sezonie, na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej. Mimo tego, trener Rottweilerów twierdzi, że sobotni mecz nie będzie miał żadnych podtekstów.
- Przed każdym meczem jest duże ciśnienie. Stawka każdego spotkania jest taka sama. AZS to tylko kolejny krok w całej naszej drodze. Na pewno zrobimy wszystko, żeby wygrać. To, że tam grałem i spędziłem siedem lat, a skończyło się nieprzyjemnie, nie ma żadnego znaczenia - mówi Igor Milicić.
Anwil będzie walczył o jedenaste z rzędu zwycięstwo we własnej hali. Z pewnością nie będzie o nie łatwo. Dla AZS-u każda wygrana to zwiększenie szans w walce o wejście do fazy play-off.
- Cały sezon mocno pracowaliśmy na to, by się znaleźć tu, gdzie obecnie jesteśmy. Na pewno tego nie zaprzepaścimy. Jest sporo szczegółów, o które musimy zadbać, żebyśmy wyszli z tego starcia zwycięsko. Musimy być czujni w stosunku do ich rozgrywających, a szczególnie Hannah, od którego wszystko się tam zaczyna. Jest też kilku wartościowych Polaków, którym nie możemy pozwolić rzucać z otwartych pozycji – tłumaczy szkoleniowiec Anwilu.
Dodatkowego smaczku sobotniemu spotkaniu będzie dodawał fakt, że to właśnie AZS był ostatnią ekipą, która pokonała włocławskie Rottweilery na ich terenie. Początek meczu w Hali Mistrzów o godzinie 18.00.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja w młodzieżowej Lidze Mistrzów!
Źródło: WP SportoweFakty