Pokonanie MKS-u Dąbrowa Górnicza było dla zgorzelczan obowiązkiem, jeżeli wicemistrzowie Polski chcą zakończyć rundę zasadniczą w ósemce.
- Spotkanie było bardzo emocjonujące, na co wskazuje wynik końcowy - przekonuje Piotr Ignatowicz. Jego PGE Turów Zgorzelec wygrał i to było chyba pozytywna wiadomość, bowiem już sam styl nie cieszył.
- Wyglądało to troszeczkę jak taki mecz przedsezonowy. Może spowodowane było to faktem, że dla obu zespołów był to mecz o bardzo wysoką stawkę? Wiadomo bowiem, że przegrany jest w bardzo ciężkim położeniu w walce o play off - dodaje trener przygranicznej drużyny.
Pierwsze minuty nie zapowiadały ciężkiej przeprawy w Dąbrowie Górniczej, bowiem po czterech minutach PGE Turów prowadził już 11:2. To jednak w opinii Ignatowicza był... największy problem. - Ciężko nam się grało, gdyż zbyt łatwo otworzyliśmy ten mecz i mieliśmy dużą przewagą - komentuje.
Inny problemem, jaki wskazuje trener, do odpowiedniej koncentracji swoich podopiecznych były braki kadrowe MKS-u. - MKS był mocno osłabiony i to nas troszeczkę rozluźniło - przyznaje.
- Zawodnicy Dąbrowy Górniczej bardzo dzielnie walczyli. Wrócili do meczu, kombinowali troszkę strefą w obronie i nawet prowadzili. Na szczęście my spisaliśmy się całkiem dobrze w ataku, ale słabo było w defensywie. Najważniejsze jednak, że w kluczowych momentach udało nam się ogarnąć i dowieźć zwycięstwo - kończy Ignatowicz.
PGE Turów balansuje obecnie na granicy "ósemki" w TBL. W Zgorzelcu jednak nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że zespół nie zdoła przebić się do fazy play off.
jak źle mecz zacznie i przegra, to ok...,a tu zaczął dobrze, chłopaki wygrali, to dla niego problem !
jak przeciwnik w pełnym składzie , to gnatkowicz przegrywa .. Czytaj całość