- Gratuluję zwycięstwa zespołowi ze Zgorzelca - tymi słowami rozpoczął konferencję prasową David Dedek, szkoleniowiec koszalińskiego AZS-u.
Dla zespołu Akademików spotkanie z PGE Turowem Zgorzelec było niezwykle ważne w kontekście dalszej walki o play-offy. Jedynie zwycięstwo przedłużało nadzieję na grę w pierwszej "ósemce". Koszalinianie nie podołali jednak zadaniu, wyraźnie przegrywając 57:78.
Trudno kogokolwiek wyróżnić w zespole z Koszalina. Fatalnie wypadł Cameron Gliddon, któremu nie udało się nawet wpisać na listę strzelców, a przecież Australijczyk miał być pierwszą opcją w ataku Akademików.
Słoweński opiekun AZS-u nie ma żadnych wątpliwości, że to fatalna postawa w ofensywie była kluczowym aspektem. Akademicy pudłowali rzut za rzutem. Do przerwy udało im się zgromadzić jedynie... 24 punkty!
Koszalinianie w całym meczu trafili zaledwie 20 z 72 rzutów z gry!
- Mieliśmy mnóstwo otwartych pozycji zarówno z dystansu, jak i spod kosza. Nie mogliśmy jednak trafić, piłka nie chciała wpaść do kosza - dodał Dedek.
Jego podopieczni grali w ataku mało agresywnie, wymuszając jedynie 15 przewinień rywali. - Największa różnica jest w rzutach wolnych. Oddaliśmy tylko dziesięć takich prób, z kolei rywali mieli ich ponad 20. Jest tutaj za duża dysproporcja, ale cóż, jest jak jest - przyznał Słoweniec.
Akademicy z bilansem 11:14 zajmują 11. miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi. AZS w sobotę zmierzy się na wyjeździe z MKS-em Dąbrowa Górnicza.