Dąbrowianie mieli za cel awans do fazy play-off i długo krążyli wokół ósmego miejsca. Niestety ostatnia seria porażek sprawiła, że MKS ma już tylko matematyczne szanse na przedłużenie swojej gry w Tauron Basket Lidze po rundzie zasadniczej.
Podopieczni Drażena Anzulovicia blisko przełamania byli w meczach z PGE Turowem Zgorzelec czy Asseco Gdynia, ale udało się dopiero podczas minionego weekendu w starciu z AZS-em Koszalin.
Tradycyjnie już przed meczem było wiele obaw o końcowy wynik, bowiem w obozie MKS-u ponownie pojawiły się problemy zdrowotne. Jednym z poszkodowanych okazał się lider drużyny Rashaun Broadus. Amerykański rozgrywający po raz pierwszy w sezonie rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.
- Rashaun nie trenował przez cały ostatni tydzień. Wrócił w piątek na jedne zajęcia i w sobotę wyszedł na boisko zagrać mecz - komentuje Anzulović.
Broadusa w pierwszej piątce z powodzeniem zastąpił Dominik Mavra, jednak i Amerykanin ostatecznie miał swój duży udział w zwycięstwie. Na parkiecie spędził 24 minuty (o 10 mniej w porównaniu ze średnią z całego sezonu) notując na swoim koncie 13 oczek, 2 zbiórki i asystę.
- W końcu udało się wygrać mecz i to jest dla nas najważniejsze - przekonuje. - Potrzebowaliśmy tego, bo już dawno nie udało się odnieść zwycięstwa. Dodatkowo mamy tyle problemów, że ta wygrana może nas tylko podnieść i pozytywnie wpłynąć na atmosferę.
Problemy zdrowotno-kadrowe dąbrowskiego zespołu są powszechnie znane. W połączeniu z serią porażek nie mogło to na nikogo wpływać pozytywnie. Dwudziestopunktowa wygrana z Akademikami z pewnością poprawi nastroje w drużynie. Co prawda udział w fazie play-off raczej nie wchodzi już w grę, jednak dla poprawy nastrojów i atmosfery wewnątrz, sukces ten jest bezcenny.
W lepszych nastrojach MKS przygotowuje się teraz do sobotniego meczu we własnej hali. Wtedy do Dąbrowy Górniczej zawita WKS Śląsk Wrocław.
Zobacz wideo: Iwona Niedźwiedź: Rasmussen wprowadził piłkę ręczną na salony
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.