Dąbrowianie doskonale rozpoczęli pojedynek ze Śląskiem Wrocław, a wszystko za sprawą kapitalnej skuteczności rzutów zza linii 6,75. Już w pierwszej kwarcie gospodarze mieli na swoim koncie sześć trójek, a po pierwszej połowie ich skuteczność w tym elemencie wynosiła 73 procent (8/11)!
- Mieliśmy bardzo dobry początek, ale wiedzieliśmy, że w trakcie meczu może się to zmienić. Rzuciliśmy bardzo dużo trójek w pierwszej kwarcie, stąd takie dobre otwarcie - przekonuje Piotr Pamuła, rzucający MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Sam Pamuła w pierwszej kwarcie aż trzykrotnie celnie przymierzył zza łuku. - Wiadomo, że na takiej skuteczności nie mogliśmy grać, bo wyszłoby, że w całym meczu wpadnie około 30 trójek - przekonuje. - Wiedzieliśmy, że zrobiliśmy nimi przewagę i zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba będzie walczyć do końca, żeby ją utrzymać.
MKS już w drugiej kwarcie osiągnął nawet 19 punktów przewagi, jednak rywale zdołali wrócić zmniejszając straty i doprowadzając do wyniku 52:49! - Było ciężko w trakcie meczu, bo rywale zeszli na trzy oczka. Zrobiła się niepotrzebna nerwówka. Obrona przewagi z pierwszej połowy to zupełnie osobny temat w tym spotkaniu - komentuje.
W tym momencie z pomocą przyszli dwaj środkowi Drago Pasalić i Eric Williams, którzy rozgrywali znakomite zawody. Duet ten zapewnił MKS-owi 40 punktów, czyli ponad połowę całego zespołu.
- Williams i Pasalić to dobrzy gracze, a ten drugi dodatkowo gra wewnątrz i na zewnątrz. Nie odkryję żadnej Ameryki mówiąc, że każdy korzysta z tego, co ma najlepszego - komplementuje.
Radość i zadowolenie po spotkaniu zepsuła natomiast dyskwalifikacja, jaką na trzy sekundy przed końcową syreną otrzymał Rashaun Broadus. MKS może stracić swojego lidera na arcyważny mecz z ekipą King Wilki Morskie Szczecin.
- Byliśmy już w trudniejszych sytuacjach. Jeżeli nie zagra - trudno. Będziemy grać i walczyć bez niego - kończy optymistycznie Pamuła.
Zobacz wideo: Kamil Grosicki: brawa dla tych, którzy wykorzystali szansę
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.