[tag=51892]
Curtis Millage[/tag] jest charakternym zawodnikiem. Jego duży temperament znów dał o sobie znać. Po zakończeniu przegranego spotkania z AZS-em Koszalin amerykański rozgrywający BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski dał upust swoim emocjom.
Trudno dziwić się doświadczonemu rozgrywającemu, który również nie odczytał zamiarów swojego kolegi z drużyny, Christo Nikołowa. Bułgar na kilka sekund przed końcową syreną był sam pod koszem i mógł doprowadzić do remisu. Zawodnik zdecydował się jednak odegrać piłkę do ustawionego na obwodzie Ochońki. Ten minimalnie chybił rzut z dystansu i zespół z Ostrowa Wielkopolskiego musiał pożegnać się z wygraną.
To drugi mecz z rzędu, w którym "Stalówka" okazuje się słabsza od rywala na samym finiszu. W Starogardzie Gdańskim rzutu na wagę zwycięstwa nie trafił wspomniany Millage, tym razem potencjalnego game-winnera minimalnie przestrzelił Tomasz Ochońko.
- Sam nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem cholernie zły z tego powodu, że drugi raz przegrywamy w podobny sposób. Znów na samym finiszu lepsi okazują się nasi rywale. Ponownie mieliśmy okazję do tego, aby wygrać mecz, ale nie udało się - szczerze przyznaje doświadczony rozgrywający.
Millage, obok Nikołowa, był najlepszym zawodnikiem "Stalówki" w tym meczu. Amerykanin zdobył 18 punktów, trafiając siedem z dziesięciu rzutów. W decydujących fragmentach spotkania przestrzelił jednak jeden rzut wolny. Gdyby trafił, zespół z Ostrowa Wielkopolskiego wyszedłby na prowadzenie.
- Niestety takie sytuacje się zdarzają. To na pewno nas boli, ale postaramy się dać naszym kibicom jeszcze trochę radości w tym sezonie. Chcemy w piątek zwyciężyć - komentuje Millage.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: niesamowity popis Ibrahimovicia
Źródło: WP SportoweFakty