Zbigniew Pyszniak: Mieliśmy za dużo "grzybków"

- Drapaliśmy, drapaliśmy, ale się nie udało - mówił po przegranym meczu z PGE Turowem Zgorzelec w ramach 28. kolejki Tauron Basket Ligi trener Siarki Tarnobrzeg Zbigniew Pyszniak.

Bartosz Seń
Bartosz Seń
WP SportoweFakty

Koszykarze Siarki Tarnobrzeg jeszcze w połowie drugiej kwarty potrafili prowadzić z aktualnymi wicemistrzami Polski wyrównany pojedynek. Po dwóch skutecznie wykończonych akcjach przez Zacha Robbinsona goście prowadzili w Zgorzelcu nawet 34:31. Od tego momentu czarno-zieloni zanotowali jednak imponującą serię 12 punktów z rzędu.

- Pomijając wynik uważam, że zagraliśmy naprawdę niezły mecz. W pewnym momencie koszykarze Turowa trafiali jednak takie trójki, które nie powinny wpaść. Mam tu na myśli m.in. dwa celne rzuty z ósmego metra Filipa Dylewicza - komentował trener Siarki Zbigniew Pyszniak.

Jego podopieczni byli co prawda w stanie zbliżyć się na siedem punktów różnicy po rzutach Gary’ego Bella i Kacpra Młynarskiego, ale odpowiedzią zgorzelczan była na te poczynania skuteczna postawa Jovana Novaka, Daniela Dillona i Kirka Archibeque’a, który zakończył spotkanie z dorobkiem 29 punktów.

- Gdy zmniejszaliśmy straty do siedmiu/ośmiu punktów, to gospodarze albo trafiali z dystansu albo wyprowadzali kontrę i ponownie wypracowywali sobie kilkanaście oczek przewagi. Drapaliśmy, drapaliśmy, ale się nie udało - kontynuował szkoleniowiec tarnobrzeskiego zespołu.

Siarka nie odbiegała od wyżej notowanego PGE Turowa w wielu aspektach koszykarskiego rzemiosła. Zbiórki, asysty, czy straty to elementy w których goście byli tylko nieznacznie gorsi. Największą różnicę można było jednak zaobserwować w skuteczności. Tarnobrzeżanie trafili 35 na 77 oddanych rzutów z gry, co dało skuteczność na poziomie 45,5 procenta przy blisko 61-procentowej skuteczności zespołu z przygranicznego miasta.

- Jak to się mówi: mieliśmy za dużo "grzybków", szczególnie tych spod kosza. Patrząc gołym okiem, to można było zauważyć ich około dziesięć. I były to takie z których 5 lub 6 powinniśmy trafić, a to dałoby nam dodatkowe 10/12 punktów. Wszystko potoczyłoby się może inaczej - analizował Pyszniak. - Zabrakło nam koncentracji. Rzuciliśmy w hali rywala 85 punktów, a to niezły wynik. Turów rzucił 14 trójek, my mieliśmy ich 13. Zanotowaliśmy ponadto tylko osiem strat, ale to gospodarze trafiali z niewiarygodnych pozycji. W pewnym momencie pękliśmy. Wtedy nie miało to już dużego znaczenia, czy przegramy 16 czy 20 punktami.

Siarka z bilansem 7-23 zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli i wciąż walczy o to, by zachować miejsce w TBL na kolejne rozgrywki. Tarnobrzeżanom pozostały do rozegrania pojedynki z MKS Dąbrową Górnicza i Asseco Gdynia.

- Gratuluje Turowowi i mam nadzieję, że do ostatniego meczu z Treflem podejdą poważnie. Nie ukrywam, że nam też będzie na tym zależeć - dodał na zakończenie trener Zbigniew Pyszniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×