Daniel Grujić wraz z Romanem Szymańskim przed sezonem przenieśli się z Asseco Gdynia do Polpharmy Starogard Gdański. Skrzydłowy dostawał jedynie epizodyczne szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności, więc bardzo zależało mu na tym, aby z dobrej strony pokazać się przed byłym pracodawcą, tym bardziej, że w drużynie Kociewskich Diabłów zabrakło Michaela Hicksa.
Grujić skorzystał z szansy. Na parkiecie spędził ponad 15 minut, zdobywają w tym czasie osiem oczek. Wyrównał swój rekord punktowy w tym sezonie. Zawodnik opowiada nam o mobilizacji, która towarzyszyła mu podczas tego spotkania.
- Kiedy pojawiają się niedopowiedzenia, pewne sprawy nabierają prywatnego charakteru. Z psychologicznego punktu ta dodatkowa motywacja jest uzasadniona. Jeżeli chodzi o mnie, to do każdego meczu podchodzę tak samo zmotywowany. Nie jestem typem osoby, która będzie udowadniała non-stop, że nie jest wielbłądem. Mimo wszystko fajnie było wrócić na do Gdyni, szczególnie, że czas spędzony w Asseco nie był czasem straconym, wręcz przeciwnie. Bardzo dużo się tam nauczyłem. Jeżeli chodzi o mój występ, to nie ma on żadnego znaczenia, mój zespół przegrał - komentuje Grujić.
Starogardzianie przegrali z Asseco, bo tylko dziesięć punktów zdobyli rezerwowi, którzy nie do końca udźwignęli presji spotkania. Z ławki punktowali jedynie Grujić (osiem punktów) i Damien Kinloch (dwa oczka). Gościom w najważniejszych momentach brakowało sił. To wykorzystali gospodarze, którzy po dogrywce triumfowali 79:70.
- Pewnie gdybyśmy wygrali, nikt by tego nie zauważył. Przegraliśmy wygrany mecz, ale niestety taki jest sport. Z powodu kontuzji nie mógł grać z nami Michael, a wszyscy wiemy, ile wnosi do drużyny - dodaje Grujić.