Arkadiusz Lewandowski: Trzeba było w końcu powiedzieć "dość" tej sytuacji

We wtorek włocławski klub poinformował o rozwiązaniu kontraktu z Chamberlainem Oguchim. Jak wyglądały kulisy współpracy z Nigeryjczykiem? Tłumaczy prezes Anwilu Włocławek, Arkadiusz Lewandowski.

Michał Wietrzycki
Michał Wietrzycki

WP SportoweFakty: Kibice już podczas meczu z Polfarmeksem Kutno w Hali Mistrzów dali upust swojej złości w stosunku do Chamberlaina Oguchiego. Kiedy skończyła się cierpliwość zarządu i sztabu szkoleniowego?

Arkadiusz Lewandowski: Cierpliwość skończyła się tak naprawdę wraz z datą zakończenia kontraktu. Ja podkreślałem wielokrotnie, w różnych rozmowach, że my proponowaliśmy cały szereg rozwiązań związanych z problemami zdrowotnymi Oguchiego. Mówię "problemami", bo przecież nie chodziło o jedną kontuzję, a o kilka, które ciągnęły się od listopada. Koszykarz wielokrotnie twierdził, że niedługo będzie gotowy albo że jest gotów na 40, 50, czy 80 procent. Tak naprawdę nie zawsze stosował się do zaleceń naszych lekarzy lub masażystów. Mam również poczucie, że inni nasi zawodnicy grali z kontuzjami i nie mieli z tym problemu, a Oguchi miał własne wizje co do uprawiania sportu, które były tak odległe od naszych, że podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu kontraktu.

Czy sądzi pan, że Chamberlain Oguchi celowo unikał gry?

- Nikt nie zna myśli Oguchiego poza nim samym. My podaliśmy mu rękę latem, licząc, że będzie jednym z filarów zespołu. Proszę odszukać pierwsze wypowiedzi Nigeryjczyka po tym, jak podpisał z nami kontrakt. Dziękował nam wówczas za szansę powrotu do gry po dwuletnim zawieszeniu. Szkoda, że jej nie wykorzystał. A co do pytania czy celowo unikał gry… Bartosz Diduszko, Kamil Łączyński, Robert Tomaszek, Michał Chyliński czy nawet David Jelinek – wszyscy przeżywali mniejsze lub większe problemy ze zdrowiem w trakcie rozgrywek i wielokrotnie zdarzało się, że przed meczem po prostu brali kilka tabletek przeciwbólowych i wychodzili na parkiet.

Jak wyglądają kwestie formalne w tej sytuacji? Klub jest winny zawodnikowi jakieś pieniądze?

- Na tę chwilę wysłaliśmy dokument do agencji zawodnika i czekamy na reakcję. Dla nas na ten moment najważniejsza jest jedna rzecz: chcemy kontynuować myśl z końcówki poprzedniego sezonu, czyli brak miejsca w zespole dla osób, którym się po prostu nie chce grać. Mam poczucie, że gdyby Oguchi w listopadzie miał problemy ze zdrowiem i podjął się leczenia według naszych wytycznych, to wróciłby do gry szybciej. Później to była lawina innych wydarzeń... Długi czas nie trenował, wrócił na chwilę i z uwagi na wcześniejszy brak treningów znów pojawiły się jakieś dolegliwości bólowe, których nie mogli znaleźć lekarze. To była cała spirala wydarzeń, która spowodowała brak cierpliwości zarówno z mojej strony, trenera i władz klubu. Jesteśmy w przededniu najważniejszych meczów w sezonie i chcemy, by nasi zawodnicy mieli "czyste głowy", skoncentrowali się na treningu i na naszych przeciwnikach, a nie na tym, że podczas treningów czy na meczach siedzi sobie zawodnik, w którego deklaracje nikt tak naprawdę już nie wierzył.

Zawodnik miał w kontrakcie klauzulę wykupu. Czy w związku z tym klub otrzymał jakieś oferty za niego w trakcie sezonu?

- Miał nawet dwie klauzule. Jeśli nawet takie oferty się pojawiały, to trafiały one w naturalny sposób do agencji, nie do nas. My z początku obawialiśmy się również, że jakiś klub wyłoży bardzo duże pieniądze i stracimy tego gracza, tym bardziej, że mieliśmy wiedzę o co najmniej o dwóch ofertach, ale zawodnik nie zdecydował się na żadną. Twierdził, że jest mu we Włocławku świetnie i chce spędzić tu cały sezon. Jednocześnie jednak twierdził, że ciągle coś go boli, ale tak twierdzić może każdy. Znowu wrócę do chłopaków, którzy grali wielokrotnie na tabletkach przeciwbólowych. Kamilowi Łączyńskiemu zdarzyło się wyjść na parkiet pomimo pękniętego żebra. On też mógłby powiedzieć że nie chce grać, źle się czuje i nie jest w pełni gotowy do gry. Tak jak to robił Oguchi. Trzeba było powiedzieć "dość" tej sytuacji.

Jaki wpływ na resztę zespołu miało zachowanie Oguchiego?

- Cały szereg postaw był nie taki jak być powinien, włącznie z wybieraniem sobie procesów rehabilitacji. Ponownie wrócę do listopada i urazu kolana. Proponowaliśmy wówczas różne rozwiązania sugerowane przez naszych lekarzy, które szybko powinny postawić go na nogi i mógłby grać. Zawodnik, włącznie ze swoją agencją, twierdził że wymagana jest konsultacja z lekarzami ze Stanów Zjednoczonych. Pojawiła się również taka propozycja, że poleci do USA, ale nie mogliśmy na to przystać… W Polsce są świetni lekarze, wiedzą co się robi z niezbyt groźną kontuzją kolana. Jedna, druga, trzecia taka postawa i skończyło się tak, jak się skończyło. Zespół już jakiś czas temu przesunął Oguchiego na margines. Wszyscy patrzyli na to co robi z dużym przymrużeniem oka. My cierpliwie czekaliśmy, ale w końcu nawet moja cierpliwość się skończyła.
Arkadiusz Lewandowski: Cały szereg postaw był nie taki jak być powinien Arkadiusz Lewandowski: Cały szereg postaw był nie taki jak być powinien
Igor Milicić przed sezonem stworzył zespół, który miał być oparty w dużej mierze na Davidzie Jelinku i właśnie na Chamberlainie Oguchim. Dwa pierwsze mecze pokazały, ze to może wypalić, później coś poszło nie tak…

- Przyjechał do nas gracz w glorii i chwale Afrobasketu. Gracz, w którym pokładaliśmy wielkie nadzieje, bo pokazywał, że w koszykówkę grać potrafi. Zwłaszcza umie rzucać. Wiadomo, że gorzej było u niego z obroną, ale koszykarze zdobywający po 30 punktów i świetnie broniący grają w Eurolidze za 3 miliony euro za sezon. Rzeczywiście, początek był dobry - wszyscy się zachwycali i nawet krytykowali klub za to, że w kontrakcie znalazła się opcja wykupu zawodnika. Tak to się już odbywa - jeżeli chce się mieć zawodnika takiego kalibru, to zdarzają się tego typu obwarowania. Okazało się więc, że zawodnik w koszykówkę grać potrafi, ale również okazało się, że nie do końca chce współpracować w grupie, a koszykówka to dyscyplina zespołowa. Doszliśmy do wniosku, że powinien wybrać swoją drogę. Cały sezon podkreślał, ze niedługo jedzie do Rio… Ja mu życzę, żeby swoją wartość udowodnił.

Myśli pan, że nie mógł pogodzić się z tym, że nie był we Włocławku numerem jeden?

- Tego nie wiem, nie rozmawiałem z nim na ten temat. On twierdził coś innego, ale twierdzenia to jedno, a postawy to drugie. David Jelinek niejednokrotnie potwierdził na parkiecie, że jest graczem kalibru europejskiego. Podkreślam też, że wszyscy nasi zawodnicy coś w tym sezonie udowodnili. Poza tymi dwoma meczami z początku sezonu Oguchi nie udowodnił tak naprawdę niczego, co mogłoby być argumentem by w dalszym ciągu cierpliwie znosić jego postawy.

Na początku roku kalendarzowego klub zakontraktował Danilo Andjusicia i Michała Chylińskiego, czy to można było odebrać jako początek końca Nigeryjczyka?

- To było tak, ze kontraktując Chylińskiego, który nagle pojawił się na rynku, planowaliśmy współpracę na długo. Oguchiego nikt nie planował na dłużej, także w przypadku Michała było troszeczkę inaczej i zdecydowaliśmy o współpracy na dwa i pół roku. Co do Andjusicia... Byliśmy wtedy w środku bardzo ważnych gier i nie mieliśmy pewności czy Champ będzie gotowy do gry, bo potrafił czasem przyjść na trening i powiedzieć, że nie trenuje bo go coś boli. My jesteśmy poważnym klubem sportowym, sytuacja wymogła więc zakontraktowania Danilo Andjusicia, który przypadkowo dosyć znalazł się na rynku graczy europejskich, kończył mu się akurat kontrakt w Serbii.

Jeśli mówi się o Oguchim to mówi się też o Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Czy to był jeden z jego głównych problemów? Chciał we Włocławku przeczekać czas do turnieju?

- To już pytanie do samego zawodnika. My oczekiwaliśmy od niego by dał nam jakość, jakiej się spodziewaliśmy. Gdy obserwowaliśmy go przed sezonem to wiedzieliśmy, że nie jest wybitnym obrońcą, ale jest świetnym strzelcem. Taka miała być jego rola, z której się nie wywiązał. Co do jego sytuacji w Rio… Wydaje mi się jednak, że po tak kiepskim sezonie nie będzie na tyle pierwszoplanową postacią, na ile był na Afrobaskecie. Jako klub życzymy mu jednak powodzenia.

Rozmawiał Michał Wietrzycki

Zobacz wideo: Stelmet gra w Euro Cupie, a reprezentacja wykluczona przez FIBA? Stelmet gra w Euro Cupie, a reprezentacja wykluczona przez FIBA?
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×