W piątkowy wieczór Polfarmex uległ Rosie 66:76 w pierwszym spotkaniu fazy play-off. - To był dobry mecz, mecz walki, ale tego można się było spodziewać po naszych zespołach, że jedni i drudzy będą walczyli do upadłego - skomentował na konferencji prasowej Jarosław Krysiewicz.
Przegrana 21:29 w trzeciej części przesądziła o końcowym wyniku pojedynku. - Ta kwarta rozstrzygnęła zawody, a właściwie Robert Witka. Nie na darmo się mówi, że play-offy to czas weteranów, a on odnalazł się w złym dla nas, a dla Rosy w świetnym momencie. Przełamał ten mecz, nie mieliśmy na niego odpowiedzi w obronie - trener gości komplementował kapitana rywali. Witka był najlepszym strzelcem zawodów, zapisując na swoim koncie 19 punktów.
Pozostałe odsłony były bardzo wyrównane - dwie z nich zakończyły się remisowo (17:17 i 15:15) - jedynie premierową kwartę miejscowi wygrali dwoma "oczkami". - Mieliśmy na początku meczu problemy ze skutecznością, zresztą w całym spotkaniu ona nie była najlepsza - przyznał Krysiewicz. Rzeczywiście - ekipa z Kutna rzucała dużo mniej efektywnie od przeciwników, trafiając 44 proc. prób "za dwa" - przy 55-procentowej skuteczności Rosy - oraz 25 proc. z dystansu - przy sześciu udanych na 19 oddanych takich zagrań radomian.
ZOBACZ WIDEO Czas na finał TBL. Powtórka sprzed roku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Sporo ożywienia w szeregi Polfarmexu wprowadził Marcin Malczyk, który wykorzystał trzy z czterech prób zza linii 6,75 m. - Ratowaliśmy się w początkowych fragmentach obroną i Marcinem, który dał nam dużo energii z ławki - chwalił podopiecznego szkoleniowiec.
W niedzielny wieczór (początek o godz. 20) dojdzie do drugiego spotkania w tej serii. - Sprawa jest dalej otwarta i Rosa jest na pewno faworytem, ale tanio skóry nie sprzedamy i w następnym meczu będziemy bić się jeszcze mocniej i będziemy szukali swojej szansy - zapowiedział Krysiewicz.