Wydawało się, że przed trzecim spotkaniem przewagę psychologiczną mają torunianie, którzy pewnie wygrali drugi pojedynek na własnym parkiecie 86:71. Jacek Winnicki, opiekun Twardych Pierników, cieszył się z faktu, że jego najważniejsi zawodnicy odblokowali się i nabrali pewności siebie.
Przedmeczowe rozważania szybko jednak poszły w zapomnienie, ponieważ słupszczanie od samego początku ruszyli do ataku. Kluczowy moment spotkania miał miejsce na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Wówczas to Czarne Pantery zdobyły osiem punktów z rzędu i stopniowo zaczęły budować swoją przewagę.
W trzeciej ćwiartce słupszczanie odskoczyli już na 17 punktów i było pewne, że sięgną po drugie zwycięstwo w tej serii. To stawia Twarde Pierniki w trudnym położeniu.
- W pierwszej połowie utrzymywaliśmy się w grze. O losach meczu zadecydowała końcówka drugiej kwarty i początek kolejnej odsłony, w której gospodarze odskoczyli. Nie udało się nam już wrócić do gry - mówi Łukasz Wiśniewski, zawodnik Polskiego Cukru.
Gospodarze grali na dobrej, 50-procentowej skuteczności z gry. Podopieczni Donaldasa Kairysa mieli także sporą przewagę na tablicach. W całym meczu zebrali o dziewięć piłek więcej od gości.
- Ta duża przewaga w zbiórkach bierze się z tego, że nie trafiliśmy sporo rzutów - dodaje.
Kapitan Twardych Pierników zwraca uwagę na znakomitą atmosferę w Hali Gryfia. - Świetnie gra się w tym obiekcie. Kibice niosą gospodarzy do lepszej gry. Przegrywamy 1:2, ale seria wciąż trwa. W czwartek zagramy o przedłużenie tego sezonu. Na pewno się nie położymy. Chcemy wrócić do Torunia - przyznaje Wiśniewski.
ZOBACZ WIDEO Biegi z historią zdominowały całą Polskę (źródło TVP)
{"id":"","title":""}