Polski Cukier pod ścianą. Wiśniewski: Nie położymy się w czwartek
Twarde Pierniki zagrały we wtorek najsłabszy mecz w serii z Energą Czarnymi Słupsk i wyraźnie przegrały w Hali Gryfia 71:84. W rywalizacji do trzech zwycięstw Czarne Panter prowadzą 2:1 i są o krok do awansu do półfinału.
Przedmeczowe rozważania szybko jednak poszły w zapomnienie, ponieważ słupszczanie od samego początku ruszyli do ataku. Kluczowy moment spotkania miał miejsce na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Wówczas to Czarne Pantery zdobyły osiem punktów z rzędu i stopniowo zaczęły budować swoją przewagę.
W trzeciej ćwiartce słupszczanie odskoczyli już na 17 punktów i było pewne, że sięgną po drugie zwycięstwo w tej serii. To stawia Twarde Pierniki w trudnym położeniu.
- W pierwszej połowie utrzymywaliśmy się w grze. O losach meczu zadecydowała końcówka drugiej kwarty i początek kolejnej odsłony, w której gospodarze odskoczyli. Nie udało się nam już wrócić do gry - mówi Łukasz Wiśniewski, zawodnik Polskiego Cukru.
Gospodarze grali na dobrej, 50-procentowej skuteczności z gry. Podopieczni Donaldasa Kairysa mieli także sporą przewagę na tablicach. W całym meczu zebrali o dziewięć piłek więcej od gości.
- Ta duża przewaga w zbiórkach bierze się z tego, że nie trafiliśmy sporo rzutów - dodaje.
Kapitan Twardych Pierników zwraca uwagę na znakomitą atmosferę w Hali Gryfia. - Świetnie gra się w tym obiekcie. Kibice niosą gospodarzy do lepszej gry. Przegrywamy 1:2, ale seria wciąż trwa. W czwartek zagramy o przedłużenie tego sezonu. Na pewno się nie położymy. Chcemy wrócić do Torunia - przyznaje Wiśniewski.