Golden State Warriors w finale Konferencji Zachodniej!

Golden State Warriors po raz czwarty pokonali Portland Trail Blazers (125:121) i awansowali do finału Konferencji Zachodniej. Splash Brothers zdobyli dla Wojowników 62 punkty.

Jacek Konsek
Jacek Konsek
PAP/EPA

Zgodnie z planem Golden State Warriors awansowali do finału Konferencji Zachodniej, choć ich rywalizacja z Portland Trail Blazers nie była jednostronna. Wojownicy nie dominowali w piątym meczu, choć kiedy trzeba było, potrafili włączyć piąty bieg. W samej końcówce kapitalną trójką popisał się Stephen Curry, jeden z bohaterów GSW.

Przed spotkaniem Curry odebrał statuetkę MVP sezonu zasadniczego i tak też zagrał. Zapisał na swoim koncie 29 punktów, 11 asyst i pięć zbiórek. Klay Thompson dołożył 33 oczka. Splash Brothers trafili w całym meczu 11 trójek. - Jesteśmy po raz drugi z rzędu w finale Zachodu. To jest wyjątkowy sezon - cieszył się Thompson.

Dopiero w czwartej kwarcie gospodarze odskoczyli rywalom na więcej niż dwa posiadania, co pokazuje jak wyrównane było to spotkanie. Curry czarował na obwodzie i trafiał za trzy punkty, lecz w odpowiedzi nie do zatrzymania był C.J. McCollum. Snajper PTB 16 ze swoich 27 punktów zdobył w ostatniej kwarcie.

Warriors będą mogli teraz odpocząć i wyleczyć kontuzje. Andrew Bogut z powodu kontuzji nogi nie zagrał w drugiej połowie, z kolei Draymond Green podkręcił kostkę w lewej nodze.

Toronto Raptors tak blisko awansu do finału konferencji jeszcze nigdy nie byli. Kanadyjski zespół 15 lat temu osiągnął największy sukces w swojej historii, awansując do drugiej rundy play-off. Wówczas przegrali 3-4 z Philadelphią 76ers, teraz prowadzą 3-2 z Miami Heat i są o krok od gry w finale Wschodu. W piątym meczu pokonali Żar 99:91.

Nie byłoby tej wygranej gdyby nie duet DeMar DeRozan - Kyle Lowry, który wywalczył 59 punktów. Kiedy dwaj liderzy grają tak jak w środowy wieczór, nie ma mocnych na ekipę trenera Caseya. - Wierzymy w nich, oni nas ciągną cały sezon. Nigdy nie straciliśmy wiary w ich zdolność zdobywania punktów - powiedział szkoleniowiec Raptors.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się premierowa kwarta, wygrana aż 28:18. W niej wspominany już duet wywalczył 19 punktów. Gospodarze nie oddali już inicjatywy rywalom, prowadząc do samego końca, w pewnym momencie różnicą nawet 20 oczek. - Musieliśmy być agresywni i to nam przyniosło efekt - powiedział DeRozan, który z 34 punktami wyrównał swój rekord play-off.

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

W ekipie Heat wyróżnił się Dwyane Wade, zdobywca 20 punktów. Kontuzji nadgarstka w trzeciej kwarcie nabawił się z kolei Luol Deng, który nie wrócił już do gry. Przypomnijmy, że w zespole z Florydy nieobecny jest Hassan Whiteside, który nie zagra już w tej serii.

Toronto Raptors - Miami Heat 99:91 (28:18, 27:27, 20:17, 24:29)
(DeRozan 34, Lowry 25, Biyombo 10 - Wade 20, Dragic 13, Richardson 13)

Stan rywalizacji: 3-2 dla Raptors

Golden State Warriors - Portland Trail Blazers 125:121 (27:30, 31:33, 35:28, 32:30)
(Thompson 33, Curry 29, Green 13 - Lillard 28, McCollum 27, Crabbe 20

Stan rywalizacji: 4-1 dla Warriors

Czy Golden State Warriors obronią mistrzowski tytuł NBA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×