Łukasz Koszarek: Asseco Prokom bardziej dominował

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Stelmet BC jest o krok od zdobycia trzeciego w historii klubu mistrzostwa Polski. Łukasz Koszarek, kapitan drużyny, zauważa, że ostatnim zespołem, który dominował w ten sposób był.. Asseco Prokom Gdynia. - Tamta drużyna dzieliła i rządziła - mówi.

[b]

WP SportoweFakty: Stelmet BC już z wielkim finale. W półfinale pokonaliście Energę Czarnych Słupsk 3:0. Czy można zaryzykować tezę, że z każdym kolejnym meczem w tej serii rozkręcaliście się?[/b]

Łukasz Koszarek: Pierwszy mecz był bardzo nerwowy. Była duża energia z naszej strony, ale... ona była chyba nieco za duża! Wynikało to z faktu, że przez 12 dni jedynie trenowaliśmy i straciliśmy nieco rytm meczowy. To powodowało, że niektóre nasze decyzje nie były najlepsze.

Aczkolwiek trzeba też odnotować, że Energa Czarni grają naprawdę solidnie w tych play-offach. Duża w tym zasługa Jerela Blassingame'a, który jest motorem napędowym tej drużyny. Szacunek i ukłony dla naszych trenerów, którzy wykonali znakomitą pracę i dostarczali nam różnych informacji. Wprowadzaliśmy małe korekty i z meczu na mecz graliśmy coraz lepiej.

Przed środowym meczem więcej mówiło się o wizycie Kennetha Farieda niż o samym spotkaniu. Czy jego obecność na trybunach dodatkowo motywowała?

- Nie zważamy na takie sytuacje. Myślę, że to była większa gratka dla kibiców, którzy mogli zobaczyć wielką gwiazdę NBA. My staraliśmy się robić swoje, by już w środę zakończyć tę serię. Udało się i to jest dla nas najważniejsze.

ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Podczas rywalizacji Polskiego Cukru z Energą Czarnymi dużo mówiło się o słownej walce pomiędzy Jerelem Blassingamem i Dannym Gibsonem. Tego w półfinale nie było.

- Prawda jest taka, że Energa Czarni Słupsk pojadą tak daleko, jak ich Jerel Blassingame zaprowadzi. Tak było w rywalizacji z Polskim Cukrem Toruń. Nasza drużyna jest jednak trochę inaczej skonstruowana. My nie mamy jednego zawodnika, na którym opieramy całą grę. U nas jest drużyna. De facto... Jerel nie miał z kim pogadać w naszym zespole.

Wszystko odbyło się na parkiecie.

- Nie ukrywam, że przed tą serią dużo w szatni mówiliśmy o tym, że nie chcemy dać się sprowokować. Zależało nam na tym, aby to wszystko rozstrzygnęło się na boisku. Tak też się stało.

W play-offach nie zaznaliście jeszcze smaku porażki. Pewnie zmierzacie po kolejne złoto. Dawno w TBL nie było chyba takiego dominatora?

- Myślę, że trzeba byłoby wrócić się do czasów, kiedy dzielił i rządził Asseco Prokom. Wydaje mi się jednak, że tamten zespół dominował jeszcze mocniej. To była plejada gwiazd. Chociaż pamiętam, że jak grałem w Anwilu Włocławek to udało nam się urwać dwa mecze w finale, mimo że po drugiej strony byli Woods i Logan.

Teraz strata dwóch meczów w finale byłaby uznana za dużą niespodzianką.

- Spokojnie, nie wybiegałbym z takimi tezami. Powoli, cierpliwie, mecz po meczu. Seria ma to do siebie, że wszystko może się zmienić po jednym spotkaniu. Kontuzje, wykluczenia i nagle sytuacja może obrócić się o 180 stopni. Mogę zapewnić, że podejdziemy do rywalizacji finałowej z dużą pokorą.

Rosa czy Anwil?

- Wszystko wygląda na to, że Anwil nie wykorzystał swojej szansy. Mieli dwa mecze w "Twierdzy", a potknęli się już za pierwszym razem. Na dodatek wypadł Robert Skibniewski, co jest dużym osłabieniem. Wygląda na to, że trener Kamiński po raz pierwszy będzie w finale.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: