[tag=1822]
Adam Hrycaniuk[/tag] na parkiecie spędził zaledwie 11 minut. W tym czasie zawodnik zdołał zdobyć dwa punkty i zaliczyć jedną zbiórkę. Reprezentant Polski ma do siebie pretensje, iż tak szybko zakończył swój występ w środowym spotkaniu.
- Czasami tak bywa, że człowiek jest spóźniony albo za bardzo chce komuś pomóc. Mogę być zły tylko na siebie. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach to nie będzie miało miejsca i jeszcze mocniej pomogę drużynie - przyznaje środkowy Stelmetu BC Zielona Góra.
Podkoszowy zielonogórskiej drużyny wykonali jednak kawał dobrej roboty w środowym meczu. Stelmet BC miał aż o 18 zbiórek więcej od gospodarzy! Kompletnie niewidoczni byli Justin Jackson i Cheikh Mbodj.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- To był nasz priorytet, aby Jackson i Mbodj mieli jak najmniej zbiórek. Trener Filipovski uczulał nas to. Myślę, że całkiem nieźle spisaliśmy się w tym elemencie gry - komentuje Hrycaniuk.
W środowym spotkaniu mistrzowie Polski od samego początku nadawali ton wydarzeniom na parkiecie. Do przerwy goście z Winnego Grodu prowadzili siedmioma punktami. Decydujący cios zadali w trzeciej kwarcie, którą wygrali aż 22:9. Ostatecznie Stelmet BC wygrał 77:61.
- Graliśmy niezwykle mądrze. W ataku byliśmy bardzo konsekwentni. Nie podejmowaliśmy pochopnych decyzji, graliśmy długo i cierpliwie. Wiemy, że takiej gry nie preferują Energa Czarni Słupsk. Oni nie mogą wówczas napędzać swoich akcji po zbiórce w obronie. Zależało nam na tym, aby zatrzymać ten element gry - tłumaczy środkowy Stelmetu BC.
Zielonogórzanie jak na razie nie zaznali smaku porażki w play-offach. Wygrali wszystkie sześć meczów i są faworytami rywalizacji w wielkim finale. Tam zagrają z Rosą Radom bądź Anwilem Włocławek.
- Na razie wszystko idzie po naszej myśli, ale pamiętajmy o tym, że przed nami najważniejsze mecze. Mamy teraz chwilę odpoczynku, a później przygotowujemy się do finałowej batalii - wyjaśnia Adam Hrycaniuk.