Adam Hrycaniuk: Chcieliśmy przełamać mecz w trzeciej kwarcie i za to nas pokarało

Pod koniec trzeciej kwarty pierwszego meczu finałowego TBL Stelmet BC Zielona Góra miał nawet 12 punktów przewagi nad Rosą Radom. Goście odrobili jednak straty i doprowadzili do dogrywki.

Pierwsza dogrywka nie wyłoniła zwycięzcy, przez co potrzebne było kolejne pięć minut gry, by poznać triumfatora otwierającego finałową serię spotkania. Ostatecznie lepiej spisali się podopieczni Saso Filipovskiego, którzy w czwartek wygrali 86:80. - To był zacięty mecz, pełen walki. Spotkały się dwie godne siebie drużyny i to było widać na boisku, że nie przez przypadek Stelmet i Rosa znalazły się w finale. To było fajne widowisko. Cieszymy się, ze udało nam się wygrać po dwóch dogrywkach. Z tego spotkania możemy być zadowoleni, ale z umiarem. Kolejne starcie w sobotę i trzeba do niego podejść bardzo rozsądnie - powiedział Adam Hrycaniuk.

Do szatni zielonogórzanie schodzili z pięciopunktową zaliczką. W trzeciej kwarcie Biało-Zieloni zwiększyli przewagę, lecz w ostatniej odsłonie Rosa Radom dogoniła wynik. - W pierwszej połowie graliśmy mądrze. Co prawda zdobyliśmy tylko 35 punktów, ale z drugiej strony Rosa rzuciła 30 oczek. Dobrze wykonaliśmy robotę w obronie. Do połowy przegrywaliśmy zbiórkę i w tym elemencie trener nas uczulał, byśmy poprawili tę statystykę. W trzeciej kwarcie podejmowaliśmy za dużo nerwowych decyzji, chcieliśmy przełamać ten mecz właśnie w trzeciej odsłonie, nie byliśmy rozsądni, chcieliśmy wtedy zakończyć to spotkanie. To nas pokarało. Później, podczas czasów wziętych przez trenera, Filipovski uczulał nas, byśmy grali spokojniej, mądrzej i to, co szkoleniowiec rysuje - skomentował reprezentant Polski.

W ostatniej kwarcie regulaminowego czasu Stelmet BC Zielona Góra przez pierwsze cztery i pół minuty zdobył zaledwie dwa oczka, wprowadzając siebie w spore kłopoty. - Było dużo walki ze strony Rosy. Radomianie dobrze bronili i ciężko było nam zorganizować swoje zagrywki. Graliśmy długie akcje i co prawda zdobyliśmy tylko dwa punkty, ale z drugiej strony nie pozwoliliśmy rywalowi odjechać na dużą przewagę. Końcówkę niesamowicie pociągnął Dee Bost. Szacunek dla niego, że wziął na siebie ten ciężar i dwoma trójkami wyciągnął nas z czteropunktowego deficytu - ocenił "Bestia".

Drugie spotkanie finałowe zostanie rozegrane w sobotę, znów w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego w Zielonej Górze. - Na pewno łatwo nie będzie. Nastawiamy się na jeszcze więcej walki. Rosa przeanalizuje swoje błędy, my też postaramy się poprawić naszą grę. Myślę, że sobotnie spotkanie będzie stało na jeszcze bardziej elektryzującym poziomie. Zrobimy wszystko, by obronić atut własnej hali - zakończył Adam Hrycaniuk.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Trener uspokoja siatkarskich kibiców. "Wyniki Memoriału Wagnera bez znaczenia"

Komentarze (2)
avatar
Henryk
27.05.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Panie Adamie wszyscy wiemy, że ludzką rzeczą jest popełnianie błędów ale oby Wam jako Zastalowi zdarzało się ich jak najmniej. 
avatar
KATO
27.05.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
The Best-ia.