Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. IX

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Prawdopodobnie już nigdy nie dowiemy się, co dokładnie wydarzyło się w pokoju numer "35", gdyż relacje obu stron drastycznie się różniły, a Bryant i Faber zawarli w końcu porozumienie, którego treść nie została podana do publicznej wiadomości. Spekuluje się, że rzucający obrońca Los Angeles Lakers musiał wyłożyć na stół ponad dwa i pół miliona dolarów. - Na początku chciałbym serdecznie przeprosić tę młodą kobietę za ten incydent - oznajmił "Black Mamba" jeszcze zanim ruszył przeciwko niemu proces cywilny. - Przepraszam ją za moje zachowanie tamtej nocy i za wszelkie konsekwencje, które się z tym wiązały. Miniony rok był dla mnie bardzo ciężki, ale nawet nie wyobrażam sobie przez co ona musiała przejść. Pragnę również przeprosić jej rodziców i przyjaciół, a także moją rodzinę, przyjaciół oraz wszystkich mieszkańców Eagle. Naprawdę wierzyłem, że to zajście między nami było za obopólną zgodą, lecz teraz wiem, iż ona widziała tę sprawę inaczej. Słuchając jej adwokata i zeznań zrozumiałem jej punkt widzenia. Ostateczne porozumienie pomiędzy Kobem Bryantem a Katelyn Faber zostało osiągnięte dopiero w marcu 2005 roku, a w międzyczasie na parkietach NBA miały miejsce rozgrywki 2003/04, w których Jeziorowcy najpierw osiągnęli bilans 56-26, a następnie dotarli do wielkiego finału ligi, eliminując w play-off's kolejno Houston Rockets, San Antonio Spurs oraz Minnesotę Timberwolves. W wielkim finale przeciwko Detroit Pistons podopieczni Phila Jacksona nie mieli jednak zbyt wiele do powiedzenia, przegrywając aż 1-4. Dla "Black Mamby" seria przeciwko Tłokom miała dodatkowy smaczek, gdyż rywali do triumfu poprowadził jego wielki przyjaciel oraz oponent z dzieciństwa - Richard "Rip" Hamilton.

Gdyby "Shaq" i Kobe potrafili się dogadać, Lakersi mieliby zdecydowanie większe szanse na czwarty tytuł w ciągu pięciu lat. Kiedy jednak Kobe został oskarżony o gwałt, to O'Neal nie potrafił współczuć koledze, czemu w sumie trudno się dziwić. W końcu doszło do sytuacji, w której klubowe władze nakazały zawodnikom powstrzymać się od sporów na forum publicznym, w efekcie czego rosły środkowy zaczął pomijać Bryanta we wszelkich swoich wypowiedziach. Po porażce z Detroit Pistons "Shaq" ostatecznie spasował i poprosił o wymianę do innego klubu. - Jeśli pędząc Chevroletem Corvette zbliżasz się do betonowej ściany, to masz świadomość, co się wydarzy po uderzeniu - mówił. - W zaistniałej sytuacji on jest tym Chevroletem, a ja ścianą.

Koniec pewnej epoki w dziejach Los Angeles Lakers stał się faktem, którego tak naprawdę chyba nie dało się uniknąć. - Kiedy w zespole jest dwóch zawodników o tak silnym ego i pragnących zawsze być na czele, to w końcu musi dojść pomiędzy nimi do sprzeczki. Zresztą tak się dzieje w każdej dziedzinie życia, kiedy gra toczy się o wisienkę na torcie - zauważa Horace Grant, wówczas rezerwowy center Jeziorowców. Konflikt z udziałem liderów zespołu mocno dawał się również we znaki "Zen Masterowi", który musiał zapanować nad dwoma wielkimi graczami o charakterach różnych od siebie niczym ogień i woda. - "Shaq" może powiedzieć: "Nie chcę tego robić, nie podoba mi się to", ale zawsze mnie słucha. Kobe natomiast mówi "OK, nie ma problemu", a następnie robi wszystko po swojemu - opowiada Jackson.

Po sezonie 2003/04 z Jeziorowcami pożegnał się nie tylko Shaquille O'Neal. W kolejnej kampanii w składzie teamu z "Miasta Aniołów" próżno było szukać także Dereka Fischera, Ricka Foxa, Horace'a Granta, Karla Malone czy Gary'ego Paytona, a ze stanowiska głównego coacha ustąpił Phil Jackson. Ten ostatni otwarcie przyznał, że głównym powodem jego decyzji była niesubordynacja "Black Mamby". - W tym roku wielokrotnie czułem się tak, jakby pomiędzy nami toczyła się jakaś wojna psychologiczna. O dziwo w pewnym momencie doszliśmy do konsensusu, który pozwolił nam konkurować o tytuł - wspominał "Zen Master". Frustracja Jacksona osiągnęła punkt kulminacyjny w styczniu 2004 roku, kiedy to zakomunikował generalnemu menadżerowi Mitchowi Kupchakowi, że zrezygnuje z posady, jeśli w przyszłym sezonie Kobe nadal będzie zawodnikiem Lakersów. Właściciel zespołu, Jerry Buss, miał tymczasem trochę inną wizję budowy składu, więc w LA został Bryant, a Jackson i O'Neal postanowili szukać innych wyzwań.

Reputacja Kobego Bryanta jako dobrego męża i ojca została brutalnie zniszczona, a sezon 2004/05 zapamiętany zostanie również jako wielki upadek Los Angeles Lakers. Ze średnimi na poziomie 27,6 "oczka", 5,9 zbiórki, 6 asyst oraz 1,3 przechwytu "Czarna Mamba" był zawodnikiem na poziomie All-Star i trzeciej piątki NBA, lecz jego zespół zanotował potworny regres, kończąc kampanię zasadniczą z bilansem 34-48. Jeziorowców prowadziło przez ten czas dwóch szkoleniowców, Rudy Tomjanovich i Frank Hamblen, a zespół znalazł się poza fazą play-off i kierownictwo musiało podjąć radykalne kroki w celu odbudowy dawnej potęgi. Podobno dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale od każdej reguły są wyjątki. Nowym coachem purpurowo-złotych został więc... Phil Jackson! Wprawdzie o momentalnym powrocie do czołówki nie mogło być mowy ze względu na potrzebę zbudowania składu, ale "Zen Master" nigdy nie potrzebował zbyt wiele czasu na zaprowadzenie swoich porządków.
- Myślałem, że to jedna z tych rzeczy, które nigdy się nie wydarzą. Ważne jest również to, iż czuję się w tej sytuacji bardzo komfortowo. Czuję wsparcie całej organizacji i o wiele większy komfort niż wtedy, gdy przychodziłem tu po raz pierwszy - mówił legendarny coach o swoim rychłym powrocie do "Miasta Aniołów". A co na to wszystko Kobe? - Czy dogadujemy się jak człowiek z człowiekiem? Nie, ale mamy dobre relacje na płaszczyźnie trener-zawodnik - twierdził. - Bez pomocy Phila nigdy nie zgłębiłbym psychologicznych aspektów koszykówki. Phil pokazał mi grę na zupełnie innym poziomie i dzięki niemu zrozumiałem te wszystkie zmiany tempa oraz inne niuanse. To wszystko dzięki niemu i jego asystentom. Powiedzieć, że on mnie ogranicza byłoby więc szaleństwem, ale też nie będziemy wspólnie jeść kolacji.

Koniec części dziewiątej. Kolejna już w najbliższy poniedziałek.

Bibliografia: Chicago Tribune, Los Angeles Times, Newsweek, Sports Illustrated, USA Today, nba.com, thinkprogress.org, basketball-reference.com.

Poprzednie części:
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. I
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. II
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. III
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. IV
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. V
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. VI
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. VII
Kobe Bryant - w blasku purpury i złota cz. VIII

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×