Mierzący 200 cm "Moro" uważa, że gra zielonogórskiej drużyny w spotkaniu przeciwko białostoczanom uległa znacznej poprawie. - Są symptomy poprawy w naszej grze. Wzięliśmy się w zeszłym tygodniu za obronę. W meczu przeciwko Żubrom było widać u nas entuzjazm i determinację, oprócz początkowej fazy spotkania. W tych pierwszych minutach prezentowaliśmy, to co w ostatnich meczach, czyli straszny marazm. Ale później Jarek Kalinowski dał sygnał do walki. Paweł Kowalczuk też coraz lepiej walczył na deskach i powoli nasza sytuacja stawała się coraz lepsza. W drugiej połowie zagraliśmy już normalnie. Otworzyliśmy się w ataku. Grzesiu Kukiełka dokładnie podawał do Dawida Witosa, a ten świetnie wykańczał akcje. Graliśmy zespołowo i oczywiście do takiej gry musimy wrócić - mówi Morkowski.
Zdaniem skrzydłowego Wiecko Zastalu, właśnie mecz w Białymstoku był najlepszym momentem, aby podnieść się z kolan. - Wszyscy zawodnicy zagrali na wysokim poziomie. Trener Aleksandrowicz robił duże rotacje. Naprawdę każdy, kto wchodził na parkiet, dawał z siebie wszystko. "Żyła" ławka rezerwowych. Był to właśnie dobry mecz na przełamanie niemocy - kontynuuje słynny "Morkoś".
Morkowski liczy na to, iż w najbliższej konfrontacji przeciwko Politechnice Poznań, "Zastalowcy" już całkowicie zażegnają kryzys. - Myślę, że w najbliższym meczu z Politechniką Poznań, kryzys zostanie zażegnany. Szykuje się wielkie widowisko. Mam nadzieję, że w tej potyczce nasza nowo obrana droga okaże się skuteczna. Ta seria zwycięstw może trochę nas rozkojarzyła. Faktycznie był kryzys w zespole, graliśmy kiepsko, męczyły nas kontuzje, i trzech graczy nie pojechało na mecz do Jarosławia. W spotkaniu z BIG STAR-em tylko przez chwilę jakoś nam szło. Także ja bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, bo było ono potrzebne dla naszej psychiki. W drużynie mamy tylu dobrych zawodników i żenujące byłoby to, żeby dalej przegrywać.