Kalkulacje w Sportino? Nie, dopiero na koniec rundy zasadniczej

Pomimo sporej ilości problemów zarówno natury organizacyjnej, jak i kadrowej, z jakimi przed sezonem borykali się działacze klubu, skazywane na szybkie opuszczenie szeregów ekstraklasy Sportino Inowrocław, na trzy kolejki przed końcem, zapewniło sobie utrzymanie na najwyższym szczeblu. Podopieczni Aleksandra Krutikowa zajmują obecnie 11. miejsce i na chwilę obecną ich najbliższym celem, jest znalezienie się przed fazą pre play-off, na jak najwyższej pozycji w tabeli.

Nawet wśród największych inowrocławskich optymistów, próżno było przed sezonem szukać kibica, który przewidziałby scenariusz mówiący o tym, że już na trzy kolejki przed końcem ligi, skazywane od samego początku na pożarcie - Sportino Inowrocław, będzie miało zapewniony byt w ekstraklasie. A już na pewno, solidną podstawą do tak odważnego stwierdzenia, nie mogła być letnia przerwa. Podczas, gdy w większości ekstraklasowych ekip przygotowania trwały w najlepsze - dokonywano ostatnich zmian w składach oraz rozgrywano sparingowe mecze, inowrocławianie rozpoczęli treningi. Wcześniej nie pozwalał na to niekompletny budżet, zresztą zapewne jeden z najniższych na starcie rozgrywek.

Ciekawy zespół zbudowany przez białoruskiego szkoleniowca Aleksandra Krutikowa, dla którego była to już druga przygoda z kujawskim klubem (poprzednio w sezonie 2006/2007 w pierwszej lidze), po fatalnym początku, z biegiem czasu zgrał się i funkcjonował coraz lepiej. Zaczął odnosić pierwsze sukcesy, wykrystalizował też dwóch liderów - Kyle’a Landry’ego oraz Eddie’ego Millera. Obaj, są na dzień dzisiejszy wyróżniającymi się postaciami nie tylko swojej drużyny, ale i całej ligi. Landry ze średnią 10, 4 przewodzi w klasyfikacji najlepiej zbierających, a w statystyce eval, o niecały punkt rankingowy ustępuje miejsca tylko rozgrywającemu Anwilu Włocławek - Łukaszowi Koszarkowi. Miller, to z kolei pierwsza dziesiątka najlepszych strzelców rozgrywek.

Gdyby runda zasadnicza miałaby zakończyć się w tym momencie, Sportino, które zajmuje jedenaste miejsce, w pre play-off zmierzyłoby się z szóstym obecnie AZS-em Koszalin. - Wspólnie z Łukaszem Żytko bardzo teoretycznie analizowaliśmy ostatnio na kogo chcielibyśmy trafić w tej pierwszej rundzie i wyszło, że najbardziej na Polonię. Dlaczego? Sam dokładnie nie mogę tego sprecyzować. Mnie osobiście taki wybór nawet by odpowiadał. Warszawa, moje miasto, byłbym blisko domu - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Michał Świderski, skrzydłowy Sportino. Przeciwko Polonii inowrocławianie grali w tym sezonie dwukrotnie. Oba te pojedynki zakończyły się jednak dla nich porażkami, u siebie po dogrywce 66:76 i na wyjeździe 76:77.

- Liga w tym roku jest bardzo wyrównana. W każdej kolejce dochodzi do większych, bądź mniejszych niespodzianek. Nie ma co więc kalkulować, czy myśleć, z kim chcielibyśmy zagrać, a kogo lepiej uniknąć. Teraz musimy walczyć o jak najwyższą pozycję na koniec sezonu zasadniczego. Do końca mamy trzy trudne mecze (z Sokołowem Zniczem Jarosław, Bank BPS Basketem Kwidzyn i Kotwicą Kołobrzeg - przyp. red) i musimy skupić się na walce i szukać w nich kompletu punktów.

W zeszłym roku gdy Sportino występowało jeszcze na pierwszoligowych parkietach także po sezonie zasadniczym było blisko trafienia na Polonię, tyle, że 2011. - Wtedy też kalkulowaliśmy i w efekcie warszawianie w play-offach nie zagrali (10 miejsce po sezonie zasadniczym - przyp. red). Mam nadzieję, że z kim nie przyszłoby nam grać, przebrniemy tę pierwszą fazę i zagramy w dalej, już w play-offach - zakończył Świderski.

Komentarze (0)