[b]
WP SportoweFakty: Cztery ostatnie lata spędził pan w Gdyni. Najpierw Start, a później Asseco. Teraz przenosi się do Polfarmexu Kutno. Dlaczego?[/b]
Sebastian Kowalczyk: Uznałem, że to był idealny czas na zmianę otoczenia. W Gdyni spędziłem naprawdę fajne momenty, ale potrzebowałem nowego wyzwania. W Kutnie muszę zapracować na wszystko od nowa. Na dodatek w Polfarmexie o miejsce w składzie będę walczył z Grzegorzem Grochowskim, moim dobrym przyjacielem. To sprawia, że będę miał więcej okazji do gry niż w ubiegłych latach. Nie ukrywam, że tym głównie kierowałem się przy wyborze klubu.
Jak pan zapamięta pobyt w Gdyni?
- Świetnie. Powiedzmy sobie szczerze. Nigdzie nie dostałbym tyle szans, co w Gdyni. Bardzo rozwinąłem swoje umiejętności. Te cztery lata zostaną w mojej pamięci na zawsze.
ZOBACZ WIDEO "Po raz pierwszy komentatorzy z innych telewizji przybijali nam piątki" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Rozważał pan w ogóle pozostanie w Asseco Gdynia? Działacze podobno widzieli pana w składzie na kolejny sezon.
- Czekałem na ruch ze strony Asseco, ale sprawy się nieco przeciągały. W dodatku cały czas nie był znany sztab szkoleniowy. Pojawiła się ciekawa oferta z Kutna i postanowiłem ją przyjąć.
Gdyby pan wiedział, że to właśnie Przemysław Frasunkiewicz będzie trenerem Asseco, to zostałby pan na dłużej w Gdyni?
- Dobre pytanie. Zaskoczyłeś mnie w tym momencie. Powiem szczerze, że ta propozycja z Kutna była bardzo kusząca i atrakcyjna pod względem sportowym. Inne oferty odłożyłem na bok. Skierowałem swoje zainteresowanie na Polfarmex. Bałem się trochę, że ta opcja może uciec i nie chciałem przeciągać linii.
Oferta z Kutna była aż tak atrakcyjna?
- Tak, bardzo. Otrzymałem propozycję dwuletniego kontraktu, co było dla mnie jasnym sygnałem, że działacze widzą we mnie potencjał i chcą na mnie postawić. Zaufanie w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne. Nie ukrywam, że chcę zapracować na swoje imię w nowym otoczeniu.
[b]
Dużo mówi się o duecie polskich rozgrywających: Kowalczyk-Grochowski. Wielu podkreśla, że klub podejmuje ogromne ryzyko.[/b]
- Właśnie takie gadki mnie denerwują. Dochodzą do mnie te głosy, że sobie nie poradzimy, bo jesteśmy młodymi Polakami. Przecież Grzegorz Grochowski potrafi rozgrywać, ja ostatnie lata spędziłem jako combo-guard, więc idealnie się uzupełniamy. Damy radę. Będziemy twardo walczyć, by gra Polfarmexu wyglądała jak najlepiej.
Będzie zdrowa rywalizacja między wami?
- Oczywiście, że tak. Świetnie się znamy. Rywalizujemy ze sobą od 16 roku życia. Na zgrupowaniach kadry ostro ze sobą walczyliśmy, ale nigdy nie było mowy o kłótniach, dogryzaniu sobie. Jesteśmy kumplami poza boiskiem.
Trener Krysiewicz mówił, że ma pan wrócić na pozycję numer jeden. Czyli w Kutnie będzie pan już tylko rozgrywającym?
- Wiem, że ostatnio w Gdyni byłem próbowany na dwójce, ale ja nie zapomniałem, jak się gra jako rozgrywający. W młodzieżowych kadrach Polski zawsze tak byłem ustawiany. W Asseco musiałem się nieco otworzyć na inną pozycję, bo inaczej grałbym po 5-10 minut.
Walton, a wcześniej Hickey mieli carte blanche u trenerów. Grali po 30 minut. Dostosowałem się do danego ustawienia. Teraz nie będzie dla mnie problemu z powrotem na jedynkę. Myślę, że dalej będę zagrożeniem z dystansu, ale postaram się także wyłożyć kilka ciasteczek dla kolegów, żeby skończyli akcję punktami.
Rozmawiał Karol Wasiek