"Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu" - echa transferu Thomasa Kelatiego
"Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu. To cios w plecy" - piszą kibice o transferze Thomasa Kelatiego do Stelmetu BC Zielona Góra. - Ta decyzja nie przekreśla dorobku Thomasa w Zgorzelcu - mówi natomiast Jerzy Stachyra, prezes PGE Turowa Zgorzelec.
Kelati nigdy nie ukrywał tego, jak ważną rolę w jego życiu odgrywa Zgorzelec. Przygraniczne miasto było trampoliną w jego sportowej karierze. Do PGE Turowa przychodził z Belgii jako anonimowy zawodnik. Po dwóch sezonach spędzonych na zachodzie Polski reprezentował już takie europejskie marki jak Unicaja Malaga, Pamesa Walencja czy Chimki Moskwa.
To w Zgorzelcu Kelati poznał żonę i kupił dom. W mieście położonym nad Nysą Łużycką spędza święta, a w wakacje regeneruje siły. Nic więc dziwnego, że każda, chociażby najmniej wiarygodna plotka o jego powrocie do PGE Turowa przysparza lokalnych kibiców o szybsze bicie serca.
- Na pewno chcieliśmy, aby Thomas do nas wrócił. Byłby to bardzo dobry ruch sportowy, który spełniłby również oczekiwania kibiców. Z drugiej strony oferta, którą mu przedstawiliśmy musiała być na tyle realna, abyśmy byli w stanie się z niej wywiązać. Cieszyłbym się, gdyby udało nam się te negocjacje sfinalizować i oczywiście żałuje, że Thomas u nas nie zagra. Życzymy mu wszystkiego najlepszego - mówi Jerzy Stachyra, prezes PGE Turowa Zgorzelec.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Perin: Maja wystrzeliła z całą petardą, którą miała (źródło TVP)- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nasza oferta nie jest może najbardziej atrakcyjna jak na taki poziom gracza, ale była to propozycja na którą było nas po prostu stać. Liczyliśmy na to, że będzie szansa dogadania się, bo przecież po to te rozmowy prowadziliśmy. Thomas też był otwarty, ale w międzyczasie pojawiła się dużo lepsza propozycja na którą się zdecydował. Lepsza pewnie pod różnymi względami. Nam się nie udało, próbowaliśmy - przyznaje sternik zgorzeleckiego klubu.