"Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu" - echa transferu Thomasa Kelatiego

Bartosz Seń
Bartosz Seń
Transfer Kelatiego do Stelmetu BC Zielona Góra zabolał fanów czarno-zielonych podwójnie. Stelmet to odwieczny rywal PGE Turowa. Oba zespoły trzykrotnie rywalizowały ze sobą w finale mistrzostw Polski i nie od dziś wiadomo, że kibice obu ekip nie pałają do siebie miłością.

- Nie ukrywajmy, że Stelmet to absolutnie czołowa drużyna w TBL, a Kelati jest takim zawodnikiem, który szuka możliwości rozwoju w zespołach walczących o najwyższe cele i takie kryteria spełnia właśnie zielonogórska drużyna - kontynuuje Stachyra. - Cieszę się, że będziemy mogli spotykać się z nim na parkiecie. Co prawda staniemy naprzeciwko siebie, ale nie przekreśla to dorobku Thomasa w Zgorzelcu. Zasługuje na to, by być w pierwszym szeregu tych zawodników, którzy pracowali na sukces PGE Turowa Zgorzelec - zaznacza.

Po podpisaniu kontraktu z zielonogórskim klubem koszykarska aureola wisząca nad Kelatim w Zgorzelcu od kilku lat w jednym momencie zniknęła. Kibice nie kryli swojego żalu, pisząc na portalach społecznościowych m.in. tak (pisownia oryginalna): "Miał wiele opcji wybrał najgorszą dla nas, taki cios w plecy, niestety dzisiaj sportem rządzi kasa a nie jakies wewnętrzne wartosci czy wspomnienia" tak: "Niczego mu nie życzę poza dwoma porazkami z naszą drużyna" oraz tak: "Mógł być ikoną, będzie jednym z wielu". Znaleźli się też jednak tacy, którzy starali się być wyrozumiali: "Zrobił tak jak zrobiłby kazdy. Wybrał lepsza opcje finansowa. Niestety tu nie ma sentymentów. Niemniej jednak cios jakich mało. Wszedzie tylko nie tam". Nie brakowało również komentarzy i opinii, że właściciel Stelmetu BC Janusz Jasiński z premedytacją "podbiera" kolejną legendę PGE Turowa. Wcześniej zatrudnił uwielbianego w przygranicznym mieście Saso Filipovskiego, który jest symbolem tych samych sukcesów, co Kelati. To właśnie dzięki Słoweńcowi Amerykanin rozwinął swoje skrzydła, wyciskając siódme poty w małej i ciasnej hali przy ul. Maratońskiej w Zgorzelcu.
Amerykanin po odejściu z PGE Turowa często gościł na trybunach hali w Zgorzelcu Amerykanin po odejściu z PGE Turowa często gościł na trybunach hali w Zgorzelcu
- Nie rozpatruje tego w takiej kategorii, że to jest akurat ten odwieczny rywal naszego zespołu. Z punktu widzenia Thomasa jest to zrozumiała decyzja. Żałuję, że nie jest to PGE Turów, ale nie patrzę też na to, że byłoby lepiej, gdyby wybrał inny zespół niż Stelmet. Pod kątem sportowym i celów jakie tej klasy zawodnik sobie wyznacza, jest to pewnie drużyna, która pozwoli mu je spełnić - komentuje bez żalu Stachyra.

Powrót Kelatiego do Zgorzelca byłby prawdziwym hitem. Koszykarz był przez kibiców PGE Turowa noszony na rękach i jest symbolem czasów świetności ich klubu. Transfer do Stelmetu odbył się jednak bez echa jakiego się spodziewano. Amerykanin, choć nadal ceniony w światku koszykarskim, lata swojej świetności ma już za sobą. Przez ostatnie dwa sezony w zespole UCAM CB Murcia nie odgrywał znaczącej roli. W ciągu 18 minut spędzanych na parkiecie zdobywał średnio 5,6 punktu na mecz.

Pomimo tego prezes Stachyra chciał nawet wszcząć starania o pozyskanie zewnętrznego sponsora, który mógłby opłacić wysoki kontrakt Kelatiego. Bo w przypadku Turowa nie patrzono na 33-latka przez pryzmat statystyk, ale legendy, która na parkiecie miała wesprzeć zespół swoim doświadczeniem, a osobowością i osiągnięciami ściągnąć na trybuny tłumy kibiców.

- Znalezienie takiego sponsora nie jest łatwe choć ten mechanizm bywa czasami stosowany. U nas nie było takiej sytuacji, że zjawił się sponsor, który chciał wyłożyć na ten kontrakt swoje środki. W pewien sposób rozważaliśmy jednak tę możliwość i gdyby takie wsparcie udało się pozyskać, to negocjacje na pewno byłyby dla klubu łatwiejsze - kończy prezes Jerzy Stachyra.

Czy Thomas Kelati podjął słuszną decyzję wybierając Stelmet BC Zielona Góra?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×