WP SportoweFakty: Rozegraliście już sporo sparingów. Jest trochę materiału szkoleniowego. Jakie najważniejsze wnioski wyciąga pan po tych spotkaniach?
Krzysztof Koziorowicz: Już właściwie w tej chwili widać dokładnie, gołym okiem, kształt zespołu, kto tu będzie o sile stanowił. Wiadomo, nad czym musimy popracować. Myślę tu w dalszym ciągu o obronie. Były naprawdę fajne momenty. Nadrzędne były dla nas mecze z Biofarmem Basket Poznań. To ma szczególne znaczenie w sensie motywacyjnym, żeby przysposabiać się do ligi.
W piątek przez 35 minut graliśmy naprawdę dobrze. Cały mecz pod kontrolą. Prowadziliśmy różnicą około 20 punktów. Chciałem trochę więcej przeglądu zrobić. Nie do końca w każdym meczu się udało. Szczególnie z zespołami z II ligi młodzież pograła. Miała lepsze i gorsze momenty. To było dokładnie widać. Na to wszystko trzeba czasu. Większość z nich nawet nie miała okazji nigdy grać z zespołami na poziomie II ligi.
W meczach z Gryfem Goleniów czy Sokołem Międzychód młodzi koszykarze mogli pograć nawet bez względu na niekorzystny momentami wynik. To było dla nich dobre, ponieważ w lidze trudno o takie sytuacje.
ZOBACZ WIDEO: Kometka na Narodowym (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Dokładnie tak. Bardzo byśmy wszyscy chcieli żeby jak najwięcej stargardzian grało. Musimy poczekać. W koszykówce nic nie dzieje się z dnia na dzień. Muszą poznać pewne zasady, fundamenty, całą filozofię gry. Muszą się przysposobić do seniorskiej koszykówki a to jest zupełnie co innego w porównaniu do rozgrywek młodzieżowych.
Wiadomo, że teraz wyniki nie są najważniejsze. Dobrze jednak, że odnosicie zwycięstwa, bo to buduje morale zespołu.
- Dlatego bardzo nam zależało na meczach przed własną publicznością żeby się pokazać z dobrej strony. Za obronę przez trzy kwarty w piątkowym spotkaniu należą się zespołowi gratulacje. W tym kierunku trzeba iść, bo to buduje. Musimy grać zdecydowaną, zespołową obronę, bo nie mamy indywidualności. To będzie siła tej drużyny. Wierzę w to, że do 25 września, czyli pierwszego ligowego pojedynku będziemy w dobrej dyspozycji.
W sobotę już zremisowaliście z Biofarmem Basket. Zmartwiła pana końcówka tego meczu?
- Najłatwiej wpuścić jednego gracza do piątki. Wtedy trudno o błędy. Wpuściłem jednocześnie dwóch po to, żeby w jakiś sposób brali odpowiedzialność. Szybciutko, w ciągu minuty, z 12 punktów zrobił się remis. W końcówce chcieliśmy wygrać te zawody. Prowadziliśmy czterema punktami i przez proste błędy zrobiliśmy cztery straty. Musimy popracować nad grą pod pressingiem. Na pewno powinniśmy to robić inaczej.
Marcin Dymała będzie liderem Spójni Stargard?
- Ma takie umiejętności. Jest w drużynie dwóch zawodników, którzy przez ostatni rok niewiele grali. Tu właśnie Marcin Dymała jest rządny grania, bo w ekstraklasowych bojach dostał niewiele czasu na parkiecie. Na pewno ma ambicje i marzenia żeby do niej powrócić. Podobnie Paweł Śpica. Długo nie grał. Widać, jak jest mu to potrzebne na tle II-ligowego zespołu. Ma fajne momenty jednak czasem czuje się jeszcze zagubiony. Wierzę w to, że za jakiś czas będzie graczem, który przysporzy nam wiele radości. Trudno powiedzieć, że stanie się to już za dwa lub trzy tygodnie.
Trochę więcej czasu na zgranie się z zespołem i zrozumienie systemu gry potrzebował chyba Wojciech Fraś?
- Każdy z koszykarzy jest inny. Wszyscy grali w różnych zespołach z często odmiennymi filozofiami. Każdy potrzebuje różny czas żeby się przystosować do określonych zadań w Nowej ekipie.
Nie ma z wami Rafała Bigusa. Jak wygląda jego sytuacja?
- Niestety Rafał nie będzie grał z nami. Jesteśmy po spotkaniu i jednak Rafał zdecydował się na zakończenie swojej bogatej sportowej kariery.
W pierwszym meczu podejmiecie GKS Tychy. Zawodnicy ambitnie podchodzą do tego wyzwania. Dobry przeciwnik na inaugurację, czy lepiej byłoby rozpocząć od łatwiejszego rywala?
- W sumie i tak ze wszystkimi trzeba grać. Na pewno pierwszy mecz nie rozpieszcza, ale nie ma co narzekać. Trzeba wyjść zdeterminowanym z pełną wiarą. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. Oczywiście musimy być w pełni przygotowani na to, co prezentuje jeden z faworytów I ligi.
Szczyt formy Spójnia ma już osiągnąć od początku sezonu żeby dobrze wystartować?
- Tak idealnie trudno trafić. Chcemy być w dobrej dyspozycji. Trochę będę musiał "wyświeżyć" zespół, bo ciężko pracowaliśmy. Graliśmy sporo meczów w bardzo krótkim czasie. Te sparingi są potrzebne. Dobrze, że rywalizowaliśmy z mocnymi zespołami z Tauron Basket Ligi. Nawet porażka różnicą 15, 20 lub więcej punktów przynosi w takich sytuacjach pozytywny efekt, bo trzeba się uczyć od lepszych.
Rozmawiał Patryk Neumann