Kibice I ligi doskonale pamiętają poprzednie starcie obu drużyn, w którym w ostatniej sekundzie fantastycznym rzutem z 10 metrów popisał się kapitan Biofarmu Piotr Wieloch.
- Wydaje mi się, że obecnie to dobrze, że tamten mecz tak się dla nas skończył. Jest to już historia, ale mam wrażenie, że na wszystkich ta przegrana końcówka zostawiła duże piętno. Będzie mi dużo łatwiej zmobilizować zespół na to spotkanie - mówił kilka tygodni wcześniej trener Piotr Bakun.
Koszykarze Legii na niedzielny pojedynek wyszli naładowani pozytywną energią. Od pierwszych minut szalał Michał Aleksandrowicz, który był piorunująco skuteczny. Oprócz zbiórek, dużym atutem gospodarzy były rzuty za dwa punkty. Skuteczność, a raczej jej brak była z kolei piętą achillesową gości z Poznania.
Biofarm Basket obudził się dopiero w trzeciej kwarcie. Lepsza defensywa sprawiła, iż przewaga Legii stopniała zaledwie do 9 punktów. Jeszcze lepiej drużyna z Poznania radziła sobie w czwartej odsłonie, w której mogła pochwalić się serią 11:0! Obie drużyny dzieliło tylko dwa punkty i każdy scenariusz był w stolicy możliwy.
O losach spotkania przesądziła głównie fantastyczna postawa Filipa Struskiego, który w decydujących momentach wziął sprawy w swoje ręce. Warto pochwalić również Piotra Wielocha, który w końcówce spotkania miał stalowe nerwy na linii rzutów osobistych.
Legia Warszawa - Biofarm Basket Poznań 60:64 (22:9, 18:17, 10:14, 10:24)
Legia: M. Wilczek 12, Aleksandrowicz 11, Kukiełka 11, Pacocha 9, Andrzejewski 6, Robak 5, Linowski 4, Bojko 1, Ł. Wilczek 1, Paszkiewicz 0.
Biofarm: Struski 13, Wieloch 12, Migała 8, Smorawiński 7, Bręk 6, Metelski 6, Gruszczyński 5, Stankowski 4, Fiszer 3, Ryżek 0.
ZOBACZ WIDEO: Orzeł - Lokomotiv: trzy punkty Lebiediewa (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}