[b]
WP SportoweFakty: Sparingi pokazują, że pana rola w tym sezonie może ulec nieco zmianie. [/b]
Igor Wadowski: Bardzo możliwe. Staram się jak najlepiej wykonywać polecenia trenera Ignatowicza. Nie ukrywam, że dla mnie jest nowe otwarcie, z którego mogę skorzystać. Zależy mi na tym, aby pokazać się z dobrej strony, by zostać zapamiętanym przez szkoleniowca.
Pytam, bo w poprzednim sezonie nie widzieliśmy za często rzucającego Igora Wadowskiego. W sparingach często decyduje się pan na rzut z dystansu.
- Cierpliwie czekam na swoją szansę w ataku. Nasza gra w ofensywie jest tak skonstruowana, że każdy ma dotknąć piłkę i może wykorzystać swoją szansę. Nie jesteśmy oparci na 2-3 zawodnikach, którzy mają robić wszystko, a reszta stoi i patrzy.
ZOBACZ WIDEO: Iwan o Legii: klub jest w trudnym momencie, ale te problemy lada moment się zakończą
Igor Wadowski grający z piłką i korzystający z pick&rolli. To coś nowego.
- To fakt. Mam zdecydowanie więcej możliwości w grze z piłką. Jestem zadowolony, że trener widzi mnie w takiej roli. Nie ukrywam, że od dziecka grałem w ten sposób. W tej roli czuję się najlepiej. To mój główny atut.
Jaki jest trener Ignatowicz?
- Jest bardzo otwarty. Nie ma problemu z komunikacją. Jeżeli mamy problem, to możemy z nim porozmawiać. Na boisku przekazuje nam wiele spostrzeżeń, zwraca uwagę na detale. Jestem zadowolony ze współpracy z nim.
W wakacje dużo mówiło się o tym, że może pan opuścić AZS. Jak to było?
- Miałem kilka propozycji. Nie ukrywam tego faktu, chociaż uważam jednocześnie, że nie ma co tego roztrząsać, ponieważ zależało mi na dalszej grze w AZS-ie Koszalin. Temu klubowi dużo zawdzięczam. Dostałem sporo szans w pierwszym sezonie.
Mimo słabych wyników był pan zadowolony?
- Tak. Sezon drużynowy był nieudany. Zgodzę się, ale uważam, że wykonałem sporo dobrej pracy na treningach, która zaprocentuje w przeszłości. Mogłem podpatrzeć, jak prezentują się na boisku doświadczeni zawodnicy. To cenne.
W wakacje był pan na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 20. Te nieudane mistrzostwa Europy dalej siedzą w głowie?
- Nie, przeanalizowałem wszystkie swoje błędy. To była dobra lekcja, z której chcę wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Brak awansu zabolał?
- Tak. Szkoda, bo wcześniej spadłem z dywizji A do B i liczyłem teraz na awans, i powrót do najlepszych w Europie. Bardzo chciałem to zrealizowałem, ale niestety nie udało się. Trudno, jedziemy dalej.
Rozmawiał w Słupsku
Karol Wasiek