Historia kapitana Miasta Szkła Krosno jest niezwykła. Nie dość, że Dariusz Oczkowicz od 13 lat związany jest z jednym klubem, to na dodatek łączy grę w koszykówkę z pracą zawodową. Jego fenomen polega na tym, że od wielu lat trzyma wysoką formę, która zaprowadziła drużynę z Podkarpacia do historycznego awansu do PLK. Warto poznać bliżej sylwetkę kapitana beniaminka ekstraklasy.
WP SportoweFakty: W sobotę spełnią się pana marzenia?
Dariusz Oczkowicz: Na pewno tak. Długo czekałem na tę chwilę. Cel, do którego zmierzałem przez całą swoją karierę został osiągnięty, dlatego z niecierpliwością czekam na debiut w PLK.
Przez wiele lat drużyna z Krosna bezskutecznie walczyła o awans do PLK. Pojawiła się wtedy chwila zwątpienia, że jednak nie uda się zadebiutować w ekstraklasie?
- Wiadomo, że takie momenty się zdarzają, szczególnie po nieudanych rozgrywkach. Takich sezonów było kilka. Człowiek staje się coraz starszy i przez całe życie nie będzie grał w koszykówkę. W tym roku jednak udało się awansować i jestem bardzo szczęśliwy.
Występuje pan w Krośnie od wielu lat. Czuje się pan już trochę legendą klubu?
- Myślę, że legenda to za duże słowo. Czuję się postacią, która od wielu lat związana jest z tym miastem. Jestem bardzo przywiązany do klubu. Wiadomo, że jestem wychowankiem drużyny z Gorlic, jednak w Krośnie spędziłem praktycznie całą swoją karierę. Także mogę mówić, że ten zespół ukształtował mnie jako koszykarza.
ZOBACZ WIDEO: Peszko: denerwują mnie żarty na mój temat
Czy te przywiązanie sprawiło, że nie było pokusy sprawdzić się w innym klubie?
- W Krośnie zawsze było mi wygodnie. Miałem blisko do domu, a sam klub pod względem organizacyjnym i finansowym zawsze stawał na wysokości zadania. Miałem jakieś pokusy, aby zmienić otoczenie, ale było to bardzo ulotne. Generalnie zawsze byłem nastawiony na pozostanie w Krośnie.
Czyli nie żałuje pan, że pozostał w Krośnie przez tyle lat?
- Absolutnie nie. Ciężko mi mówić inaczej, gdy już w sobotę startuje mój debiutancki sezon w PLK.
W I lidze łączył pan grę w koszykówkę z obowiązkami zawodowymi. Jak to wygląda obecnie?
- W dalszym ciągu pracuje w Gorlicach. Trener Michał Baran na początku nie był przychylny do mojej decyzji. Po rozmowach z prezesami trochę jednak ustąpił. Rzeczywiście jest to mały problem, gdyż muszę dojeżdżać na treningi. Staram się odrabiać poranne zajęcia, na których jestem nieobecny. Przyjeżdżam wcześniej do klubu, bądź zostaję dłużej po wieczornym treningu. Absolutnie nie wpływa to na moją formę. Zabiera mi to trochę więcej energii, jednak funkcjonuje tak od 13 lat i nie chciałem nic zmieniać.
Jak to możliwe, że udaje się panu łączyć te dwie funkcje w tak znakomity sposób?
- Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć. Jak człowiek wpadnie w jakiś trans, to później łatwiej jest się dostosować. Warto zaznaczyć, że nie mam ciężkiej pracy i jeśli trzeba to mój dyrektor idzie mi na rękę i w każdej chwili mogę dostać wolne dni. Nie mam z tym żadnego problemu. Przeszkadzają jedynie dojazdy z Gorlic do Krosna, które są trochę męczące.[nextpage]
W sobotę startuje PLK. Jesteście w 100 procentach przygotowani do sezonu?
- Wydaje mi się, że tak. Wiadomo, że w sporcie zawsze można coś poprawić i pewne rzeczy korygowane są praktycznie do końca rozgrywek. Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani do debiutu i mam nadzieję, że stawimy czoła wicemistrzowi Polski.
[b]
W sparingach drużyna z Krosna odniosła wiele zwycięstw. To buduje dodatkową pewność w zespole i pokazuje, że przeskok między PLK a I ligą nie musi być wcale tak duży?[/b]
- Mecze kontrole rządzą się własnymi prawami. Zarówno my jak i nasi przeciwnicy nie byli wtedy w najwyższej formie. Myślę też, że nasza drużyna, Siarka czy Start Lublin będą to ekipy, które powalczą o utrzymanie w lidze. Nie mieliśmy bardzo wymagających rywali, ale wiadomo, że zwycięstwa zawsze dodają powiewu optymizmu. Nie możemy jednak popadać w hurraoptymizm, gdyż to dopiero liga zweryfikuje naszą formę.
Klub postawił na Polaków, którzy wywalczyli awans. Ponadto w kadrze Miasta Szkła Krosno znalazło się trzech obcokrajowców. Można już ich ocenić? Biorąc pod uwagę potencjał są to zawodnicy, jakich w Krośnie nigdy nie było?
- Na pewno. Są to zawodnicy, którzy mają nam pomóc i z takim celem zostali zatrudnieni przez klub. Ciężko jest ocenić poszczególnych graczy. Na pewno świetnie prezentują się na treningach i dobrze wypadali podczas sparingów. Uważam, że będą naszym dużym wzmocnieniem.
Jakie ma pan oczekiwania odnośnie pierwszego sezonu w PLK?
- Oczywiście celem minimum jest utrzymanie w lidze. Jak to będzie wyglądało, to ciężko powiedzieć. Nie znam realiów PLK, dla mnie będzie to debiut w ekstraklasie, także będę mądrzejszy dopiero po kilku kolejkach.
Oglądał pan ostatni mecz Rosy Radom ze Stelmetem Zielona Góra?
- Oczywiście, że tak.
Jakie wnioski można wyciągnąć po tym spotkaniu?
- Wydaje mi się, że Rosa Radom nie jest jeszcze w optymalnej formie, ale na pewno mają indywidualności, które ciągnął zespół. Na pewno świetnie grają w defensywie, pod koszem również mają swoje atuty. Będzie to ciężki mecz. Myślę, że nasz sztab trenerski coś wymyśli, aby zaskoczyć ekipę Wojciecha Kamińskiego.
Beniaminkowie mają to do siebie, że na fali entuzjazmu wygrania ligi są w stanie sprawić niespodzianki. Biorąc pod uwagę ten fakt oraz wsparcie kibiców to możecie pokusić się nawet o zwycięstwo z Rosą?
- Oczywiście, że tak. Nie wychodzilibyśmy na parkiet, gdybyśmy nie myśleli o zwycięstwie. Z takim nastawieniem zagramy z Rosą.
Czego Dariuszowi Oczkowiczowi życzyć przed startem nowych rozgrywek?
- Przede wszystkim zdrowia. Jak ono będzie, to wtedy wszystko powinno się ułożyć. Chciałbym oczywiście utrzymać się w lidze, a może powalczyć nawet o coś więcej.
Rozmawiał Jakub Artych