Rafał Król: To Legia niech się martwi

Materiały prasowe / Maciej Sztajnert
Materiały prasowe / Maciej Sztajnert

Koszykarze SKK Siedlce w ostatniej kolejce pokonali Astorię Bydgoszcz (72:61). W zespole Teohara Mollova w świetnej formie znajduje się między innymi Rafał Król.

WP SportoweFakty: Twierdza Siedlce pozostaje niezdobyta w tym sezonie.

Rafał Król: Fajnie to brzmi. Na razie wygrywamy wszystkie mecze i nie możemy narzekać. Jeżeli rzucamy dużo punktów, choćby jak w meczu z Basketem Poznań, to jestem spokojny o wynik. Nie zawsze jednak się to udaje i wtedy dochodzi do nerwowych końcówek. Wynika to niestety z braku zgrania, gdyż latem przyszło do klubu wielu nowych zawodników. Potrzeba czasu, aby się wszystko zazębiło. Wierzę, że im dalej w las, tym będziemy mocniejsi.

SKK odniósł drugie zwycięstwo z rzędu, ale mam wrażenie, że przyszło ono w wielkich bólach.

- Takie zwycięstwa jeszcze bardziej cementują zespół. Wygraliśmy z drużyną, która obecnie ma bilans 0:4, ale to nie jest nasz problem. Trudno gra się z takimi zespołami, gdyż rzucają oni wszystko na jedną kartę. Bardzo mocno walczą, widać po naszej drużynie, że kilku zawodników jest mocno poobijanych.

W czwartej kwarcie seria 14:0 ustawiła mecz. Rzuty z dystansu napędziły grę SKK?

- Jesteśmy drużyną, która jak trafia "trójki" to jest nie do zatrzymania. Trener wymyślił bardzo fajną obronę w końcówce, która przyniosła nam trzy przechwyty, które zakończyliśmy rzutem z dystansu. To już dobiło Astorię.

W poprzednich latach występował pan w drugiej lidze. Jest duża różnica?

- Jest wielu zawodników w II lidze, którzy spokojnie poradziliby sobie szczebel wyżej. Różnica w koszykówce polega na tym, że gra jest bardziej ustawiona. Zawodnicy są mocniejsi fizycznie. W drugiej lidze jest dużo biegania, przeważają kontry, a nie ustawione akcje. Na zapleczu PLK widać większą kulturę gry. Ja osobiście nie odczuwam jednak większej różnicy poziomów.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka: to był dla mnie duży szok, ciężko mi było w to uwierzyć [1/3]

O to właśnie chciałem zapytać. Od początku sezonu radzi sobie pan bardzo dobrze. Widać, że forma jest bardzo stabilna. To pokazuje, że przeskok miedzy ligami nie musi być wcale bolesny.

- Jestem zawodnikiem, który swoją grę opiera głównie na fizyczności. Łatwiej jest mi się przystosować do wyższej ligi, gdy jestem dobrze przygotowany. W I lidze oczywiście trzeba dołożyć więcej taktyki, ale jak się wszystko połączy ze sobą, to wtedy widać efekty. Dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy, sami indywidualnie również dużo trenujemy.

W środę zagracie z Legią Warszawa, która uznawana jest za faworyta I ligi. Jak podejdziecie do tego spotkania?

- Nie uważam, że Legia jest faworytem rozgrywek. Oczywiście mają mocny zespół, ale według mnie większe szanse ma Sokół Łańcut, który ma bardziej stabilny skład. Legia jest silna, ale to my zagramy u siebie i nie mamy nic do stracenia. Niech oni się martwią tym, że przyjadą do Siedlec. Nam się nic nie stanie jak przegramy w tym meczu. W przypadku ich porażki z kolei, niesmak będzie dużo większy.

Czy fakt, że SKK zagrał swój mecz dwa dni wcześniej niż Legia będzie miał znaczenie?

- Na pewno będziemy bardziej wypoczęci. Będziemy mieli więcej czasu na przygotowania do meczu. Jest to jednak dopiero początek sezonu i myślę, że zmęczenie fizyczne nie wchodzi tutaj w grę. Legia ma bardzo równy skład i to jest ich siłą.

Przy takim bilansie, kibice SKK bardzo mocno liczą na play-offy.

- To jest zbyt odległy temat. Chcielibyśmy bardzo awansować do play-offów, ale podchodzimy do tego spokojnie. Drużyna jest nowa i cały czas musimy pracować nad zgraniem. Musimy wygrywać jak najwięcej meczów na własnym parkiecie i do tego dołożyć kilka zwycięstw na wyjeździe. Wierzę, że nam się to uda. Mamy chłodne głowy i skupiamy się na najbliższych meczach.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: