Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza przegrali z MKS-em Dąbrowa Górnicza i Miastem Szkła Krosno. O ile porażka na inaugurację była do przewidzenia, to raczej mało kto zakładał przegraną z beniaminkiem TBL.
Po tych porażkach pojawiły się głosy: Asseco Gdynia nie zdoła się utrzymać na poziomie PLK. Z takimi opiniami nie zgadza się Filip Matczak, choć nie ukrywa, że gra zespołu nie wygląda w tym momencie najlepiej.
- Rozegraliśmy dopiero dwa mecze. Spokojnie z tymi wszystkimi ocenami. Mamy dwie porażki na koncie, ale musimy grać dalej. Nie możemy opuszczać głów, bo takie działanie nic nam nie da - zauważa.
Martwią początki spotkań. Gdynianie w Dąbrowie Górniczej rozpoczęli mecz od stanu 2:15, z kolei z Miastem Szkła Krosno 8:24. Trudno w ten sposób wygrać mecz na poziomie PLK.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?
- Początki nie są najlepsze w naszym wykonaniu. Przegrywamy pierwsze kwarty dużą różnicą punktów i później musimy gonić rywali. Ten element trzeba jak najszybciej wyeliminować - przyznaje gracz Asseco Gdynia.
- Krosno trafiało sporo trójek, dobrymi rzutami napędzali się. U nas brakowało tej skuteczności - dodaje Matczak.
Po przerwie do odrabiania strat rzucili się gospodarze. Zbliżyli się na pięć punktów do Miasta Szkła. To był fragment dobrej gry Asseco, które było agresywne w obronie i szybko przechodziło z piłką do ataku. Krośnianie nie umieli znaleźć na to odpowiedzi.
- Momentami gramy naprawdę dobrą koszykówkę. Ale są to jak na razie tylko momenty. Musimy pracować nad tym, by grać w ten sposób cały czas - komentuje jeden z liderów gdańskiej ekipy.
Gdynianie zaczęli nowy sezon od bilansu 0:2, ale on może jeszcze gorzej wyglądać, ponieważ w następnych kolejkach podopieczni Frasunkiewicza zmierzą się z Energą Czarnymi Słupsk i Polfarmexem Kutno.