Ze słowami Serba nie wypada się nie zgodzić, gdyż w sobotni wieczór Farmaceuci zagrali naprawdę dobre spotkanie i udowodnili, że własnej hali są w stanie walczyć nawet z najlepszymi.
- Było blisko, ale wiadomo, że to jest mistrz Polski i grają bardzo fizyczną koszykówkę - mówi Uros Mirkovic. - Wszyscy widzieliście jak było i moim zdaniem jest to nasz najlepszy mecz w tym sezonie jeśli chodzi o nasz system grania i poświęcenie na boisku. Myślę, że gdy będziemy grali właśnie w ten sposób, to będzie ciężko wygrać u nas każdemu przeciwnikowi - dodaje Serb.
Czego zabrakło gospodarzom do zwycięstwa? Wydaje się, że spokoju, opanowania i wyrachowania w trudnych momentach. To właśnie mieli zielonogórzanie, którzy po celnych rzutach za trzy punkty Przemysława Zamojskiego i Łukasza Koszarka w ostatnich minutach gry powiększali swoją przewagę. Pomimo porażki starogardzian 9 punktami, kibice gromkimi brawami docenili naprawdę dobrą grę i zaangażowanie swoich ulubieńców.
- Czego zabrakło? Ciężko powiedzieć - kontynuuje rozmowę, Mirkovic. - Gdy przegram mecz patrzę na każdy element. Wymieniłbym wszystko po trochu i wolne i zastawienie zbiórki, zaważył każdy szczegół - przyznaje koszykarz Polpharmy.
W najbliższy weekend podopiecznych Mindaugasa Budzinauskasa czekać będzie wyjazd do Ostrowa Wielkopolskiego. Fani zastanawiają się, czy w meczu tym zobaczą podobnie grające Kociewskie Diabły jak w sobotni wieczór, czy też może ekipę, która kiepsko zaprezentowała się w Zgorzelcu.
- Ten mecz ze Stelmetem pokazał, że zaczynamy grać inaczej - mówi Uros Mirkovic. - Ktoś powie, że wygraliśmy z Anwilem, ale Anwil i Stelmet to w ogóle nie jest to samo. Nie można ich porównywać. Mam dobre nadzieję przed tym wyjazdem do Ostrowa. Uważam, że cały czas idziemy w bardzo dobrym kierunku - kończy.
ZOBACZ WIDEO Niedopuszczalne zachowanie kibica, rzucił butelką w stronę piłkarzy Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN]