- Gratuluję drużynie ze Szczecina. Był to bardzo atrakcyjny mecz z dużą liczbą punktów. Gospodarze wygrali. Ten pojedynek odbył się jeszcze na początku ligi. Dwie drużyny grały bardzo dobrze. Życzę King Szczecin dobrego sezonu - zaznaczył trener PGE Turowa Zgorzelec, Mathias Fischer.
Jego zespół był blisko zwycięstwa w regulaminowym czasie. Zabrakło 0,8 sekundy. Wtedy arbitrzy zdecydowali się przyznać rzuty wolne Taylorowi Brownowi po przewinieniu Bartosza Bochno. Amerykanin tylko połowicznie wykorzystał szansę doprowadzając do remisu. Wśród gości nie tylko ta sytuacja wzbudziła kontrowersje. Niemiecki szkoleniowiec nie chciał na gorąco oceniać, ale zwrócił uwagę na liczbę rzutów wolnych wykonywanych przez obie ekipy.
- Muszę to najpierw zobaczyć na wideo, bo było bardzo dużo interesujących sytuacji. Na przykład jak się patrzy na rzuty wolne 23 nasze przy 35 rywali. To taka mała tragedia, ale muszę zobaczyć na wideo, co to były za decyzje - tłumaczył.
Przyjezdni zadecydowali o sposobie rozegrania kluczowych fragmentów czwartej kwarty. Na 19 sekund przed końcem byli w posiadaniu piłki. Mogli grać do końca, lecz zdecydowali się na szybką i skuteczną akcję. Później dzielnie się bronili aż do wspomnianego przewinienia Bochno na Brownie.
ZOBACZ WIDEO: Tego rekordu Polski nie pobito już od 36 lat. "Strasznie mnie to kręci"
- To była bardzo dobra możliwość. Są dwie opcje: zrobić szybko albo grać powoli. Ta sytuacja była bardzo dobra. Świetny pass od Tweety Cartera do Jacksona, który zdobył łatwe punkty. Później obrona dobrze stała - analizował Mathias Fischer.
PGE Turów w dogrywce definitywnie stracił już inicjatywę. Ostatecznie przegrał 105:107 i po dwóch zwycięstwach doznał pierwszej porażki. Kolejny test będzie także wymagający, gdyż 28 października do Zgorzelca przyjedzie niepokonany MKS Dąbrowa Górnicza.