- W obronie jesteśmy fatalni. Musimy jak najszybciej poprawić ten element gry, jeśli zamierzamy coś osiągnąć w PLK. Tracimy za dużo punktów, nasi przeciwnicy mają wiele swobody i okazji do oddawania łatwych rzutów. Czas to zmienić - mówi Marcus Ginyard, skrzydłowy Energi Czarnych Słupsk.
Przed meczem z Asseco Gdynia pisaliśmy o tym, że obrona słupskiej drużyny jest wyjątkowo dziurawa.
W dwóch pierwszych meczach ekipa straciła aż 159 punktów. Swój problem pogłębiła w sobotnim spotkaniu, w którym gdynianie zdobyli aż 81 punktów, mimo że nie są uznawani za ofensywną drużynę.
- Niestety pogłębiliśmy nasz problem. Nie zrobiliśmy nic, by dać jakieś argumenty kibicom. Nadal nasza gra w obronie nie wygląda najlepiej - zauważa Ginyard.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Trałka: Chcieliśmy grać z kontrataku
{"id":"","title":""}
20 punktów w sobotnim spotkaniu zdobył Przemysław Żołnierewicz, który był najlepszym strzelcem Asseco Gdynia. 13 oczek dołożył Filip Matczak, a 12 Krzysztof Szubarga. To pokazuje, że największym problemem słupszczan jest obrona na obwodzie. Jerel Blassingame, Stanley Burrell byli łatwo ogrywani przez rywali.
- Stać nas na zdecydowanie więcej. Myślę, że w tym momencie nie gramy nawet na 50 procent swoich umiejętności w defensywie - przyznaje.
Amerykanin jest jednak przekonany, że jego ekipa wyjdzie na prostą i z trenerem Robertsem Stelmahersem, którego niektórzy kibice już zwalniają.
- Ufam mu w 100 procentach. To świetny szkoleniowiec. On bardzo dobrze przygotowuje nas do każdego spotkania, ale na parkiecie to my jesteśmy odpowiedzialni za wynik. Musimy być tego świadomi - kończy Marcus Ginyard.