Marcin Dymała: bardzo pewny punkt Spójni Stargard

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Marcin Dymała po rocznym pobycie w PLK wrócił na I-ligowe parkiety. W barwach Spójni Stargard spisuje się bardzo dobrze, jest jednym z liderów zespołu, który po sześciu spotkaniach ma bilans 6:0.

[b]

WP SportoweFakty: O Spójni Stargard zrobiło się głośno po wysokiej wygranej z Legią Warszawa (83:66).[/b]

Marcin Dymała: Cieszymy się, że wygraliśmy w Warszawie. Wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno, ale zrealizowaliśmy wszystkie założenia, do tego mieliśmy dobrą skuteczność w tym meczu. Uważam, że nasze zwycięstwo było całkowicie zasłużone.

Spójnia może być takim "czarnym koniem" I-ligowych rozgrywek? Bilans 6:0 robi wrażenie.

- Zależy dla kogo. Ja widząc nasz skład przed sezonem wiedziałem, że będzie to grupa ludzi, która będzie groźna dla każdego zespołu w lidze, ale eksperci w swoich opiniach trochę nas pomijali, ale może to i dobrze. Pokazujemy z każdym kolejnym meczem, że trzeba się z nami liczyć. Podoba mi się też to, że w każdym spotkaniu dajemy z siebie 100 procent i walczymy do końca.

Jak ocenia pan pierwsze miesiące w Spójni? Z perspektywy czasu jest pan zadowolony z przyjazdu do Stargardu?

- O tym będzie można powiedzieć po zakończeniu sezonu, ale jak na razie oceniam jak najbardziej na plus. Tworzymy zgrany zespół zarówno na parkiecie, jak i poza nim. W każdym meczu wychodzimy zmotywowani w 100 procentach, co pokazuje nasz bilans, każdy wie co ma robić na parkiecie.

ZOBACZ WIDEO Euroliga kobiet: CCC Polkowice przegrywa po dwóch dogrywkach (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Widać, że odżył pan w Spójni. Wróciła pewność siebie, co przekłada się na statystyki.

- Nigdy tej pewności siebie nie zatraciłem. Niektórym mogło się wydawać, że po sezonie, w którym nie było tych minut zbyt dużo, będę musiał budować swoją pewność siebie praktycznie od zera, ale tak nie było i nie jest. Ciężko przygotowywałem się w wakacje do tego sezonu. Miałem możliwość zostać w Ekstraklasie, ale stwierdziłem, że decyzja o podpisaniu kontraktu w Spójni była na tamtą chwilę najlepszą dla mnie.

Jak wygląda współpraca z trenerem Koziorowiczem?

- Bardzo dobrze. Wiem, czego trener ode mnie oczekuje i staram się wywiązać z tego najlepiej jak potrafię. Trener Koziorowicz reaguje w miarę spokojnie na wydarzenia na boisku, z kolei trener Grudziński jest bardziej wybuchowy i bardzo energicznie reaguje na to wszystko. Myślę, że bardzo dobrze się uzupełniają.

Nad czym pan pracował w wakacje?

- Pracowałem nad dynamiką i siłą, ale dużo czasu spędzałem również na sali. Koncentrowałem się na rzucie z dystansu. Chciałem poprawić ten element. Jak na razie jest całkiem nieźle.

PLK to jeszcze za wysokie progi? Jak pan ocenia miniony sezon?

- Uważam, że był to bardzo pożyteczny czas, mimo że nie grałem tyle ile bym chciał, ale nauczyłem się dużo, także nie uważam, żeby był to stracony czas. Myślę, że jeszcze będzie szansa pokazać się na tym poziomie.

W PLK miał pan okazję pracować z doświadczonymi zawodnikami i trenerami. Co wyciągnął pan od tych ludzi?

- Na pewno sama praca na treningach z zawodnikami dużo daje. Starałem się wyłapać jak najwięcej wskazówek - czy to w obronie, czy w ataku. Trener Dedek i jego asystent Kamil sadowski zwracali uwagę na każdy nawet najmniejszy szczegół. Sam się łapię na tym, że dużo rzeczy, na które zwracali mi uwagę na treningach, a były to naprawdę niuanse, przekładają się na mecze i są z tego same korzyści.

[b]Rozmawiał Karol Wasiek

[/b]

Komentarze (1)
avatar
kibic basketu
28.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
panie wasiek,proponuje przed publikacją dokładniejsze sprawdzanie tego co jest napisane w nagłówku,
Stargard a Starogard to w sumie dwa różne miasta i dwa różne kluby...