Legendarny Argentyńczyk: poświęciłem dla mojego klubu prawe jądro

PAP/EPA / LARRY W. SMITH
PAP/EPA / LARRY W. SMITH

W trakcie poprzedniego sezonu Manu Ginobili opuścił blisko miesiąc po tym jak przeszedł nietypową operację jądra. Argentyńczyk z San Antonio Spurs opowiedział o szczegółach całej sytuacji.

W tym artykule dowiesz się o:

Do tej bardzo groźnej kontuzji doszło na początku lutego tego roku. Podczas jednego z meczów NBA Manu Ginobili został w tłoku podkoszowym przypadkowo trafiony w krocze. Od razu wywrócił się na parkiet, przeleżał tam minutę i zaraz z ręcznikiem na głowie udał się do szatni.

- Zwykle kiedy coś takiego się wydarzy, to trochę boli i po 2-3 minutach możesz znowu grać. Ale wtedy minęły trzy minuty, potem pięć, dziesięć, dwadzieścia, godzina, dwie, a ja nadal czułem ból! Pojechaliśmy więc do szpitala, żeby zrobić badanie rezonansem magnetycznym. Lekarze od razu orzekli, że potrzebuję natychmiastowej operacji - powiedział 39-letni Argentyńczyk, który zdobył z San Antonio Spurs cztery tytuły mistrza NBA.

Według lekarzy Ginobili miał pozostać poza grą przez miesiąc. Wrócił jednak do gry szybciej. Po zakończeniu sezonu podpisał nowy dwuletni kontrakt z drużyną z San Antonio - jedyną drużyną w jakiej grał w NBA.

- Oddałem swoje prawe jądro dla San Antonio Spurs! Mogę to powiedzieć głośno. Tak, mogę to powiedzieć, bo to prawda - zażartował w tym tygodniu w wywiadzie radiowym.

ZOBACZ WIDEO Żelazny: Decyzja o wyborze Bońka będzie zaskarżona (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Dziś Ginobili przyznaje, że z jego kroczem wszystko już w porządku. Dodał jednak, że już nigdy nie będzie czuł się na boisku tak pewnie jak wcześniej.

"Manu" nie musi się za to martwić o potomstwo. W 2010 roku jego żona Marianela urodziła mu bliźniaki, a trzy lata później został ojcem trzeciego dziecka.

Spurs rozpoczęli nowy sezon NBA od nadspodziewanie wysokiego zwycięstwa z faworyzowanymi Golden State Warriors (129:100). Następnie w czwartek, także na wyjeździe, pokonali Sacramento Kings (102:94).

Komentarze (1)
avatar
Henryk
28.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niezwykly moim zdaniem ale jednak wypadek przy pracy, współczuję poszkodowanemu.