W sobotę Damian Jeszke wystąpił w spotkaniu czwartej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki, w którym Rosa Radom pokonała przed własną publicznością Siarkę Tarnobrzeg 68:64. Młody skrzydłowy zdobył w tym starciu osiem punktów.
Niespełna 24 godziny później przystąpił do kolejnego meczu. Zasilił skład ACK UTH Rosy, która w siódmej kolejce pierwszej ligi podejmowała AZS AGH Kraków. Rezerwy wicemistrzów Polski wygrały 78:72, odnosząc pierwsze zwycięstwo w sezonie 2016/2017. 21-latek spędził na parkiecie niespełna 22,5 minuty, w trakcie których zapisał na swoim koncie osiem "oczek" i pięć zbiórek.
Jego dorobek w niedzielnym pojedynku mógłby być większy, gdyby nie kontuzja stawu skokowego lewej stopy, której nabawił się po upływie dwóch minut czwartej kwarty. Nieszczęśliwie upadł na parkiet po zbiórce pod własnym koszem. Od razu udał się poza boisko. Błyskawicznie pomocy udzielił mu fizjoterapeuta, a także Marcin Babut, trener odnowy biologicznej pierwszej drużyny. Co prawda oglądał zawody z wysokości trybun Hali Sportowej Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego, ale widząc problem jednego ze swoich podopiecznych, pobiegł mu z pomocą. Długo pomagał koszykarzowi.
Resztę meczu Jeszke oglądał w roli widza. Na razie nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja i czy skrzydłowego czeka przerwa. - Podobno nie jest zbyt dobrze, ale nie ma też tragedii - powiedział tuż po ostatniej syrenie Karol Gutkowski, trener UTH Rosy.
Ewentualna dłuższa pauza od występów mocno skomplikowałaby sytuację kadrową pierwszego zespołu. Poza grą jest przecież Gary Bell. A już w środę Rosę czeka kolejne spotkanie w Basketball Champions League, w którym podejmie ekipę z Oldenburga.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Niedługo do niego dotrze, że to był nokaut (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}